niedziela, 20 stycznia 2019

[70] Motyle 2018: Rusałki


Rusałki to póki co jedyne motyle dzienne, które potrafię hodować. W minionym sezonie na motyle udało mi się wypuścić na wolność nieco ponad czterdzieści rusałek należących do trzech różnych gatunków, z czego dwa gatunki wyhodowałam pierwszy raz. Pawiki natomiast znalazłam w lesie tuż przed przepoczwarczeniem. Jestem z siebie zadowolona, bo na te śliczne stworzenia jak zwykle czyhało sporo naturalnych niebezpieczeństw, na czele z pasożytami.


Rusałka kratkowiec

05/27
Wczoraj Szczur znalazł na pokrzywie w lesie duże skupisko larw, takich samych, jakie miałam jesienią, i zebrał je dla mnie. Nie mam pewności, czy to dobra decyzja, bo spośród tych jesiennych ani jeden owad nie wyszedł z kokonu wiosną. Nadal jednak mam ochotę przekonać się, co to za gatunek. Myślałam, że rusałka kratkowiec, ale one o tej porze nie powinny być aktywne jako gąsienice, jeśli Lepidoptera.eu ma dobre dane. O tej porze powinny to być admirały lub pokrzywniki, jednak do nich z kolei te larwy nie są podobne. A może to coś zupełnie z innej bajki? To prawdziwa zagadka. Jestem ciekawa, czy tym razem uda się je wyhodować.


 

05/28
Larwy, wszystkie jak jeden mąż, przeszły wylinkę i wyglądają teraz jak rusałki. Przyjmuję więc, że to rusałki.

 


05/31
Wczoraj rusałki kolejny raz tłumnie okupowały wieczko. Dzisiaj odkryłam, że część zmieniła wygląd i ma teraz włoski w kolorze, hm, żółtym? Ponadto zauważyłam, że te larwy wymiotują na zielono jak pawiki, gdy są zaniepokojone. Zdarza się to podczas przenoszenia na nowe liście.  

06/02
Gąsienice bawią ze mną w Warszawie. Rusałki są najbardziej aktywne tutaj na obczyźnie. Gdy daję im pokrzywę, dosłownie rzucają się na nią i pałaszują w mgnieniu oka. Gdy zaś jest już zjedzona, większość siada całą ekipą na szmatce. Jest ich aż dwadzieścia dziewięć... Po powrocie będą potrzebować większego pojemnika.
Wciąż zastanawiam się, co to za gatunek. A to przypominają mi admirała, a to ceika... Czasem robią oprzędy w liściach. Obstawiam jednak kratkowca. Niektóre mają włoski w kolorze, który trudno mi jednoznacznie określić.



 

06/03
U rusałek dziwna sytuacja. Trzy wiszą na wieczku w pozycji typowej dla przepoczwarczania się, reszta rośnie i je jakby nigdy nic, a jedną zastałam dzisiaj osaczoną przez jakiegoś małego owada, który na niej siedział. Na rusałkach pasożytują raczej błonkówki, a toto nie wiem, czym było, ale na wszelki wypadek odizolowałam tę gąsienicę od reszty.
  

06/04
Dzisiejszy dzień był dniem przepoczwarczania się. Jeszcze przed wyjściem do pracy zastałam cztery wiszące poczwarki. Gdy wróciłam, znaczna większość gąsienic znajdowała się na materiale, przy czym niektóre wisiały już w pozycji "do przepoczwarczenia". Wieczorne oględziny poskutkowały odkryciem kilku kolejnych poczwarek ukrytych pomiędzy liśćmi i gąsienic wiszących na łodygach. Włożyłam im pokrzywę, ale nie sądzę, by ktoś tam jeszcze jutro jadł. W ciągu najbliższej doby wszystkie, które widziałam, powinny stać się poczwarkami. 

06/06

Rusałki z lasu wszystkie przepoczwarczone oprócz jednej, która jeszcze wisi do góry nogami jako gąsienica. Czekam na nią, aby posprzątać.
Poczwarki są ciemne ze złocistymi akcentami, które przypominają mi płynne złoto. 





06/10
W weekend zrobiłam u nich porządek: wyrzuciłam wszystkie stare liście pokrzywy, przeliczyłam poczwarki. Jedna gąsienica zmarła podczas przepoczwarczenia, z przyczyn mi nieznanych. Znalazłam ją w niezwykłej postaci - w większości czarna, na głowie miała już elementy złotej poczwarki, jakby włożyła złoty pancerzyk... Nigdy nie widziałam czegoś podobnego. 

06/12
Dzisiejszy dzień przyniósł niespodziankę - wyszły z poczwarek pierwsze rusałki z lasu. To kratkowce w wersji letniej.
Motyli, które wyszły, jest pięć. Są jeszcze dość nieporadne, suszą skrzydła i drżą. Trzymam je w ciemnym pokoju, żeby się nie obijały o ścianki. Przygotowałam terrarium na wychodzenie kolejnych, bo poczwarek jest jeszcze ponad dwadzieścia, a przez niektóre już prześwitują skrzydła.
Dałam motylkom przekrojone czereśnie i miałam ubaw, patrząc, jak jeden z nich przez dwadzieścia minut macał trąbką papierową tackę, zanim odkrył, że może posmakować owoców. Te próby poszukiwania jedzonka nakręciłam smartfonem.
 


06/13
Dzisiaj dorosłych kratkowców jest już dwadzieścia. Suszą skrzydła i kosztują owoców. Są w ciągłym ruchu, jak to rusałki, dlatego trudno je fotografować. Jeśli nie siedzą ze złożonymi skrzydłami, to maszerują dookoła, wachlując skrzydłami. Udało mi się jednak zrobić im kilka wątpliwej jakości zdjęć. Jutro, jeśli pogoda pozwoli, zacznie się akcja wypuszczanie. 




06/14
Dzisiaj ponad dwadzieścia skrzydlatych piękności odleciało... Wypuściłam je z rodzicami w ogrodzie.
Nie wszystkim spieszyło się do odlotu, niektórych trzeba było ponaglać, a nawet pomóc. Kilka motyli siedziało na mojej ręce przez dłuższy czas, nim odleciały. Wszystkie były sprawne, aczkolwiek jednemu brakowało czułka.
Innego motyla wydobyłam spomiędzy tacki z owocami a ścianki, gdzie się zaklinował - na szczęście nic mu się nie stało. Ten motylek po znalezieniu się na mojej dłoni długo nie odlatywał, zamiast tego zaczął mnie macać swoją trąbką. Było to zabawne, słodkie, łaskoczące uczucie, zdarzyło mi się to pierwszy raz.  





06/16
Wypuściłam ostatnich pięć kratkowców, które wyszły wczoraj z poczwarek. Niektóre z nich były stosunkowo małe, ale wszystkie odleciały szybciej niż ich poprzednicy. Tym samym moja tegoroczna przygoda z kratkowcami zakończyła się. 


Rusałka admirał

05/25
Wczoraj zamówiłam z Farmy Motyli pięć gąsienic admirała, o którego hodowaniu marzę od paru lat. Jedne gąsienice się kokonią, to czas poszukać kolejnych - wiosna i lato zawsze takie krótkie. 

06/04
Farma Motyli wysłała do mnie admirały - przyszedł SMS.

06/05
Dotarły admirały.
Farma Motyli zawsze troskliwie pakuje gąsienice. Tym razem w przesyłce z nimi był pojemniczek z zimną wodą do chłodzenia, taki, jakie się trzyma w zamrażarce w postaci lodu - fajny patent, może kiedyś zgapię, gdy będzie trzeba.
Rozbroił mnie napis na pudełeczku: "Uwaga!!! Bardzo małe". Gąsieniczki są około pięć razy większe od moich Safonidów tuż po wyjściu z jaj.




06/06
Admirały jedzą pokrzywę z ogrodu, na razie jeszcze w małych ilościach, bo są niewielkie. Okazało się jednak, że zamiast pięciu w przesyłce było ich siedem. Nie wiem, czy to celowe (Farma często dołącza gratisy), czy też umknęły poprzedniemu właścicielowi. Były głęboko ukryte w resztkach liści.

06/10
Rusałki jedzą i nadal robią sobie "domki" z oprzędu i pozwijanych liści, przez co szukanie ich zajmuje za każdym razem trochę czasu. Dzisiaj zauważyłam, że pojawiły się na  ciele niektórych gąsienic białe linie i białe włoski. A zatem larwy z lasu, które są już poczwarkami, to na pewno nie admirały.

06/11
Zaszła dzisiaj jedna zmiana, mianowicie odkryłam, że jeden z admirałów wygląda jak Mutant przez duże M. Wydaje się, że po prostu przeszedł wylinkę i urósł szybciej niż reszta, ale ta zmiana wyglądu nadal mnie zdumiewa.  




06/13
Z pojemnika admirałów zniknął uwieczniony przeze mnie na zdjęciach Mutant i wszystkie gąsienice znowu wyglądają tak samo, a raczej prawie tak samo, bo tempo wzrostu mają różne. Wszystkie mają po bokach biały zygzak. Na zdjęciach widać, jak obecnie wyglądają - gdyby nie ten zygzak, można by je pomylić z pawikami.




06/14
Wśród admirałów dwa są wyraźnie większe od reszty, ale ich dzisiaj nie fotografowałam.  

06/16
Admirały od wczoraj znacznie urosły, dlatego dzisiaj przeniosłam je do większego pojemnika. Rusałki szybko rosną - kto wie, kiedy pojawią się pierwsze poczwarki. Jeden osobnik jest szczególnie duży.
 
06/17
Dwa admirały siedzą na wieczku. Dzisiaj pierwszy raz admirałom udało się pożreć wszystkie liście, które im wczoraj dałam, i pozostawić tylko łodyżki.

06/18
Admirały stają się tłuste. Nie przyczepiają się już oprzędem do liści ani nie ukrywają w nich, teraz najczęściej zastaję je na wieczku. Na jedzenie reagują zawsze bardzo entuzjastycznie.

06/22
Dziś przestałam karmić rusałki, bo żadna już nie je. Są już trzy poczwarki, a pozostałe gąsienice wiszą w pozycji do przepoczwarczenia. 

06/25
Cztery admirały są poczwarkami, trzy wiszą od przedwczoraj gotowe do przepoczwarczania. Z jednego prawdopodobnie nic nie będzie, bo od wczoraj wisi częściowo przepoczwarczony i wygląda na nieżywego. Trzymam kciuki za resztę.

06/26
Dzisiaj ostatecznie uznałam, że tylko czterem admirałom udało się przepoczwarczyć. Dwa były martwe, musiałam się ich pozbyć; nie znalazłam śladów tłumaczących, co się stało. Jeden siedzi na materiale i jeszcze porusza się pod wpływem dotyku, dlatego zostawiłam go.  

06/27
Ostatni admirał (jak to brzmi!) zjadł nieco pokrzywy, którą mu dałam, zaniepokojona o jego dalszy los. Niestety dalej nie przepoczwarczył się. 

07/02
Przedwczoraj wyszedł z poczwarki admirał - MÓJ PIERWSZY ADMIRAŁ! Niestety, facet był tak ruchliwy, że nie dało się go sfotografować. Wczoraj go wypuściłam i obiecałam sobie zaczaić się na następnego.
Dzisiaj rano zobaczyłam, że kolejna poczwarka zaczęła prześwitywać, postanowiłam więc obserwować ją. Nie zdążyłam jednak wrócić ze sklepu, a motyl już wyszedł - i znowu tak ruchliwy jak poprzedni. Ledwie uchylić wieczko, leci do okna i się tam obija, mimo że jeszcze skrzydła mu dobrze nie wyschły. Z tego powodu zamknęłam go ponownie. Udanych zdjęć rozłożonych skrzydeł jak nie było, tak nie ma.
 

07/03
Wypuściliśmy ze Szczurem w ogrodzie społecznościowym samca niedźwiedziówki oraz dwa admirały.




07/04
Wyszedł kolejny admirał, niestety niepełnosprawny, ze skrzydłami zdeformowanymi i zbyt małymi. Nie potrafi latać. Planowałam go wczoraj zamrozić, żeby się nie męczył, ale ostatecznie zostawiłam go w ogrodzie społecznościowym w karmniku dla motyli. Długo nie pożyje, ale nie umiałam go uśmiercić, wykazywał dużo energii i woli życia - próbował latać. Niech przynajmniej spróbuje soku z owoców. Biedny mały. 




07/05
Wszystkie admirały z poczwarek wypuszczone, pozostała jedna gąsienica, którą nadal karmię. Jest niemrawa i jakaś dziwna, może mieć pasożyta albo inny problem.
 

07/15
Ostatnia rusałka niestety umarła, mimo moich starań, by ją wyżywić. Coś z nią było nie tak, tak jakby stopniowo malała i po śmierci bardzo się skurczyła. Nie wiem, jakie drobnoustroje mogą powodować coś takiego.


Rusałka pawik

08/24
Wybrałam się dzisiaj ze Szczurem i Piesą do lasu z myślą o poszukiwaniach rusałek. I udało się - w jednym miejscu po drodze do punktu czerpania wody wypatrzyłam na pokrzywach mnóstwo larw pawików. Były już duże i rozproszone, choć czasem siedziały na liściach po dwie lub trzy. Zabraliśmy do domu siedemnaście. Nie będzie to aż taka frajda jak z całkiem małymi gąsienicami, a poza tym nie wiadomo, czy nie mają pasożytów, ale siedemnaście rusałek to nie byle co!

08/27
U rusałek zaczynają się przygotowania do przepoczwarczenia. Jedna wisi już w pozycji do przepoczwarczenia, pięć innych siedzi obok niej na wieczku. Pozostałe jedzą pokrzywę. Są bardzo długie i bardzo piękne!   




08/31
Wszystkie rusałki jak jeden mąż zmieniły się przedwczoraj i wczoraj w poczwarki... oprócz jednego biedaka, który wisi wyprostowany do dziś. Podejrzewam, że już nie zrobi, bo nie żyje, ale jeszcze daję mu czas do jutra i nie ruszam go.

09/02
Mam szesnaście poczwarek.
Jedna z larw, ta, która nie przepoczwarczyła się, okazała się być spasożytowana. Wyjęłam ją wczoraj z pojemnika, widząc, że nadal wisi bez skutku i że coś wystaje jej z głowy. Kiedy dotknęłam jej kilka razy, nagle z ciała larwy wyłoniła się paskudna larwa pasożyta. Udało mi się ją sfotografować, a nawet nagrać jej sposób poruszania się.
Pozostałe poczwarki dzisiaj przeniosłam do terrarium, aby motyle miały swobodę poruszania się. Mam nadzieję, że reszta nie ma pasożytów...




09/03
Kolejna rusałka była spasożytowana - wypadła z niej poczwarka muchy.

09/05
Niestety, moje przypuszczenia co do rusałek, które spędziły prawie cały drugi etap życia na wolności, sprawdzają się. Wczoraj poczwarka muchy wypadła z kolejnego, już trzeciego osobnika. 

09/09
Od wczoraj wychodzą rusałki. Wypuściłam dzisiaj dziewięć, wczorajsze i dzisiejsze, bo pogoda jest wyjątkowo piękna (22 stopnie, słonecznie). W taki dzień szybko wysuszą do końca skrzydła. Jak zwykle niektóre ociągały się z odlotem, siedząc na moich palcach. Jednego posadziłam na kwiatach. Jest też jeden dzisiejszy, który jeszcze nie był zainteresowany odlotem, o trochę mniejszych skrzydełkach niż reszta - tego zostawiłam, żeby dać mu więcej czasu.




09/12
Wczoraj wypuściłam dwie ostatnie rusałki. Jedna z nich była wyraźnie najsłabsza ze wszystkich, miała nieco krzywe skrzydło i latała tylko niewysoko nad ziemią, ale mam nadzieję, że uda się jej pożyć jak najdłużej. Druga opuściła poczwarkę dopiero w niedzielę.
Zostało parę poczwarek, z których nic nie wyszło. Możliwe, że tak już zostanie. Jedenaście motyli odniosło sukces, co i tak jest niezłą liczbą, zważywszy że trzy z siedemnastu zostały zjedzone przez muchy. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz