niedziela, 22 maja 2022

[132] Motyle 2021: Od jajeczka do... jajeczka

 
Niedźwiedziówka nożówka
 
04/20
Niedźwiedziówka wczoraj zakończyła kolejną wylinkę. Jest teraz duża i jeszcze bardziej włochata. Długo jej to zajęło, aż trzy dni.
Ośmielona doświadczeniami z tą gąsienicą, wyjęłam z zimującego w szopie pojemnika dwadzieścia kolejnych. Niektóre reagowały na dotyk zwijaniem się, inne nie. Zobaczymy, ile z tej grupy przeżyło. Na spodzie pojemnika jest bardzo dużo gąsienic w postaci "kłębuszków".  

05/16
Ponad tydzień temu zabrałam z szopy duże pudełko z niedźwiedziówkami, które najwyraźniej wyczuły zmiany w pogodzie, bo zaczęły się budzić.
Obecnie większość moich gąsienic jest takich rozmiarów jak larwy niedźwiedziówek spotykane o tej porze roku w naturze. Rosną szybko, dużo szybciej niż od sierpnia do czasu hibernacji. Niektóre oczywiście są większe niż reszta i te muszę przenieść do terrarium. Wczoraj wypuściliśmy w lesie czterdzieści larw, dzięki czemu troszkę się u mnie przerzedziło.
Gąsienica, która obudziła się w tym roku jako pierwsza, na początku tygodnia przepoczwarczyła się. 🙂
Podliczyłam, że zimę przeżyło dziewięćdziesiąt siedem niedźwiedziówek, a nie przeżyło czterdzieści sześć.
 
 

 
05/23
Obecnie niedźwiedziówki są rozdzielone do dwóch pojemników: terrarium dla największych i plastikowego pudełka dla znacznie mniejszej reszty.
Gąsienice z terrarium powoli wczoraj jadły, bo większość zrzucała skóry. Kilka z nich przyłapałam tuż po wylince, gdy były jeszcze mocno rozczochrane. Dzisiaj już biegają. Dwie, które nie są wcale największe, zrobiły trochę oprzędu na szklanej ściance i siedzą na nim.
O mniejszych niedźwiedziówkach na razie trudno pisać, bo są na różnych etapach rozwoju.
 
 

 
05/30
W ciągu ostatniego tygodnia cztery gąsienice nagle zmarły. Ponieważ nic się nie zmieniło poza tym, że jedna z nich brzydko się załatwiła, doszłam do wniosku, iż to wina sałaty z supermarketu. Choć sałatę jadły przez całą zimę, ostatnia (ze sklepu na S.) musiała im nie podpasować. Odstawiłam sałatę i zaczęłam przynosić mlecze z ogródka, gdzie mam ich całą łączkę.
Większość gąsienic z terrarium (czyli tych wcześniej zabranych z szopy) weszła w ostatni instar. Są bardzo duże, bardzo żarłoczne i oczywiście bardzo kochane. Dzisiaj pierwsza z nich zaczęła robić kokon.
Również dzisiaj wyczyściłam większe terrarium i przyniosłam do niego grupę z plastikowego pojemnika. Są tam niedźwiedziówki zabrane z szopy później, ale i one w tym tygodniu znacznie urosły.
Najwcześniej obudzona niedźwiedziówka nadal jest poczwarką.
 
06/06
W nocy z wczoraj na dzisiaj wyszła z kokonu niedźwiedziówka, która jako pierwsza przebudziła się tej wiosny. Jednocześnie jest to pierwsza w moim życiu ćma tego gatunku wyhodowana od jajeczka. Okazało się, że to chłopak - nieduży, ale bardzo ruchliwy. Wypuściłam go wieczorem w ogrodzie.
W długi weekend dużo i smakowicie karmiłam larwy, żeby jak najbardziej urosły. Dawałam im nie tylko mlecze, ale też pokrzywę, dąb i losowe liście z ogródka.
Dzisiaj dwie gąsienice zrobiły kokony. Niestety musiałam je naruszyć, żeby odciąć je od papierowego ręcznika pełnego odchodów. Jedna z gąsienic, wyraźnie niezadowolona, z powrotem wyszła z kokonu. Mam jednak nadzieję, że przepoczwarczy się bez problemów.  
 
 


06/07
Kolejne dwie gąsienice przygotowują się do przepoczwarczenia, ale w trochę nietypowy sposób. Zamknęły się obydwie w jednym kokonie, tuż obok siebie! Kokon nie wygląda na razie estetycznie, bo gąsienice jeszcze się załatwiają, ale po przepoczwarczeniu otworzę go i przeniosę poczwarki w czyste miejsce.
 
06/08
Kolejna niedźwiedziówka już siedzi w kokonie i szykuje się do przepoczwarczenia. Zostały jeszcze... czterdzieści trzy. Teraz codziennie przynoszę im cały pęk mleczy, tak że po wieczornych porządkach siedzą w małym zielonym gąszczu. Rano zazwyczaj wszystko jest zjedzone.
 
 

 
06/13
Od kilku dni w mniejszym terrarium widać poruszenie - największe gąsienice przygotowują się do przepoczwarczenia. Poczwarek mam już sześć, a pięć kolejnych gąsienic robi kokony.
Chcecie wiedzieć, jak wygląda szczyt lenistwa w wykonaniu niedźwiedziówek? Odpuścić sobie robienie kokonu i zamiast tego zaanektować kokon należący do brata lub siostry. Poczwarkę rodzeństwa wypchnąć prawie na brzeg kokonu. I koniecznie zrobić tam parę kup, bo przecież był zanadto czysty.
Wczoraj miałam śmieszną przygodę z niedźwiedziówką. Po nakarmieniu towarzystwa i posprzątaniu terrariów usłyszałam dziwne, głośne szuranie dobiegające z lewej strony stołu. Dobrą chwilę zajęło mi ustalenie źródła dźwięku: było to opakowanie po pastylkach do ssania. Zajrzałam do środka i zastałam tam radośnie buszującą niedźwiedziówkę. 😃
11 czerwca poszłam na spacer swoją tradycyjną trasą, korzystając z przyjemnej pogody. Na skraju łąki znalazłam gąsienicę niedźwiedziówki, siedzącą na widoku. Zabrałam ją i umieściłam wraz z jedzeniem w osobnym pojemniku. Ta larwa jest średniej wielkości.
 
 


 
06/19
Od kilku dni niedźwiedziówki intensywnie budują kokony. Co ciekawe, również u później wybudzonych i mniejszych gąsienic z większego pojemnika zaczęło się przepoczwarczanie. Zaczęłam więc bardziej intensywnie je karmić, żeby urosły jeszcze na tyle, na ile jest to możliwe.
W mniejszym terrarium zostały tylko trzy naprawdę bycze gąsienice, które dzisiaj już biegają nerwowo dookoła. Przeniosłam je do osobnego pojemnika, ale nie do większego terrarium, żeby w tym szale ciał nie podeptały mniejszych sióstr i braci oraz żeby nie groził im upadek z wysokości.
16 czerwca wyszła z kokonu druga wyhodowana ćma, tym razem samica. Przytrzymałam ją przez dwie doby na wypadek gdyby jakiś samiec poszedł w jej ślady, po czym wypuściłam w ogrodzie.
Wczoraj dotarły siatkowane pojemniki do rozmnażania motyli. Wyglądają czadowo - na funkcjonalne, a do tego łatwe w transportowaniu. W jednym z tych pojemników rozłożyłam na dnie papierowe ręczniki i umieściłam tam wszystkie gotowe na ten moment poczwarki niedźwiedziówek. Wychodzące ćmy będą miały więcej przestrzeni, a jeśli wyjdą naraz samiec i samica, wystawienie pojemnika z siatką na dwór może je skłonić do poznania się bliżej.
Zastanawiałam się nad wysłaniem kilku larw do Tomasza, ale przez cały tydzień było gorąco i nie miałam serca zamykać ich w paczce, a następnie w rozgrzanym paczkomacie.
Gąsienica znaleziona na skraju łąki póki co ma się dobrze. 17 czerwca przyłapałam ją na zrzucaniu skóry. Gdy wydostała się ze starej skóry, usłyszałam głośne "PAC!". Zajrzałam sprawdzić, co się dzieje, i zastałam ją całą nastroszoną.
 
 


 
06/22
U niedźwiedziówek zostało już tylko siedem jedzących gąsienic, w tym jedna znaleziona, którą trzymam osobno. Tylko dzisiaj larwy zrobiły pięć kokonów.
 
 


 
07/02
Tego dnia wyszło z kokonów pięć niedźwiedziówek. Nie pamiętam już dokładnie płci, ale chyba były to trzy samice i dwa samce. Na noc wyniosłam pojemniki do rozmnażania na dwór. 

07/03
Rano zastałam dwa złoża zielonych jajeczek, mniejsze niż zeszłoroczne, ale i tak duże.
Z rozmnażania jestem średnio zadowolona, bo chciałam uniknąć chowu wsobnego. Niestety, zawsze gdy miałam wiosną okazję wybrać się do lasu, padał deszcz, a jedyna znaleziona gąsienica nie przeżyła.
Wypuściłam jednego samca w ogrodzie (szybko wzbił się do góry i usiadł na czubku drzewa iglastego), a resztę towarzystwa na drodze wśród łąk. 
 
 
 

07/05
Dzisiaj wyszły kolejne cztery niedźwiedziówki. Nie wyjmowałam ich jeszcze, ale dwie to pokaźnej wielkości samice.
 
07/07
Wczoraj nie wypuszczałam ciem, więc dzisiaj ze zdziwieniem zastałam w pojemniku do rozmnażania... czternaście. Nie chcąc jeszcze dziś spacerować po efektach ubocznych mojego leku, wypuściłam połowę ciem wieczorem w ogrodzie. Wśród nich były dwie samice i pięć samców. Samce, mniejsze od samic, bywały też inaczej ubarwione - niektóre miały jaśniejsze odcienie brązowego i pomarańczowego na skrzydłach. Wszystkim bardzo się paliło do odlotu. Zauważyłam, że gdy niedźwiedziówki wychodzą z kokonów w towarzystwie mieszanym, nie są tak spokojne jak wtedy, kiedy wychodzą pojedynczo. Obecność płci przeciwnej pobudza je do latania.

07/08
Poszłam na łąki za wiaduktem, żeby wypuścić następnych siedem ciem. Mimo piekielnego upału zrobiłam to w środku dnia, bo dostałam alert RCB o możliwych burzach wieczorem. Na otwartej przestrzeni wiał wiatr, a ćmy były pobudzone towarzystwem płci przeciwnej, więc błyskawicznie odlatywały. Nie zrobiłam żadnego zdjęcia.

07/09
Wyszło kolejnych sześć niedźwiedziówek. Tym razem wypuściłam je na łąkach przed wiaduktem. Samic i samców było po równo. Jedna z samic szczególnie mi się podobała, bo miała więcej białego koloru między brązowymi plamami. Wyglądała jak dama w egzotycznym futrze. 🙂 Inna samica zdążyła zostawić mi na pożegnanie dywan jajeczek.
Zrobiłam porządek u poczwarek: przeliczyłam je i wyrzuciłam wszystkie, które były puste. Z moich obliczeń wynika, że wypuściłam już dwadzieścia pięć ciem, a zostało dwadzieścia poczwarek.
 
 

 
07/12
10 lipca zaczęły wychodzić z jaj małe niedźwiedziówki. Wieczorem na łąkach przed wiaduktem wypuściłam ostatnie ćmy przed generalnymi porządkami. Było ich pięć, w tym dwie duże samice, jeśli dobrze pamiętam. Później tego dnia jeszcze raz przejrzałam poczwarki, przełożyłam larwy i jaja do osobnych pojemników, a na końcu wytrzepałam pojemnik do rozmnażania na dworze, w razie gdyby coś tam zostało. Ku mojemu zdumieniu, pod ręcznikami na dnie pojemnika znalazłam jedną poczwarkę muchy! Nie mam pojęcia, jak musze udało się dostać do tak pieczołowicie pilnowanych gąsienic, ale to tylko pokazuje, jak łatwo o ich spasożytowanie.
11 lipca przed odjazdem wypuściłam jeszcze w ogrodzie jedną samicę. Po przyjeździe odkryłam, że jeden samczyk zdołał wyjść w czasie podróży samochodem. Na szczęście przeżył!
Dzisiaj gąsienice dostały mlecza, a my ze Szczurem wypuściliśmy w ogrodzie społecznościowym dwa samce i samicę. Wieczorem wyszedł jeszcze jeden samczyk.
Trzeba pilnie zostawić w jakimś lesie trochę jaj, których nadal jest dużo.

07/22
Parę dni temu wypuściliśmy w ogrodzie społecznościowym ostatnią jak na razie ćmę. Zostały tylko trzy poczwarki, z czego jedna, bardzo mała, wydaje się zniekształcona.
Gąsienice jedzą i wszędzie ich pełno. Przeszły już pierwszą wylinkę. Na szczęście pod wpływem dotyku zwijają się w kłębuszki.
 
07/25
Karmię je teraz co dwa dni, bo urosły trochę za bardzo, zważywszy czas pozostały do hibernacji.
 
 

 
07/31
U larw widoczne są znaczne różnice w tempie rozwoju. Niektóre nadal są małe, a inne zbliżają się do rozmiarów zimujących gąsienic z zeszłego roku. Podejrzewam, że rozwijają się za szybko i część niestety nie doczeka zimy jako larwy. Z drugiej strony, głodne też siedzieć nie mogą.
 
08/10
Niedźwiedziówki jedzą i rosną. 
 
08/22
U niedźwiedziówek jest stabilnie. Jak zwykle kilka osobników rozwija się dużo szybciej niż reszta. Pozostałe są znacznie mniejsze i zeszłoroczne doświadczenia wskazują, że to właśnie one mają największe szanse na hibernację.
 
08/30
U niedźwiedziówek i bez zmian poza tym, że rosną.
 
09/10
Niedźwiedziówki ciągle jedzą. Zmieniłam im pojemnik na większy. 

10/14
Dzisiaj wyniosłam do szopy niedźwiedziówki, na razie jeszcze razem z liśćmi. W tym roku mam małe nadzieje, że przezimują. Dużo tegorocznych niedźwiedziówek z nieznanej mi przyczyny umarło, zostało tylko kilkanaście.
Największą gąsienicę zostawiłam w domu, bo jest kilka dni od przepoczwarczenia. Chyba po prostu ją wyhoduję i zostawię w domu. Na zewnątrz już dla niej za zimno, a jako poczwarka nie przeżyje zimy (sprawdziłam w zeszłym roku).

 
Brudnica nieparka
 
05/16
Przedwczoraj obudziły się brudnice. To o trzy tygodnie później niż rok temu, ale myślę, że natura dobrze wie, co robi. Temperatury były niższe niż w zeszłym roku, a poza tym może dzięki temu samice będą miały szansę spotkać samce. Ja też nie narzekałam, bo mam ostatnio dużo na głowie.
Za to jak już zaczęły wychodzić, to do dzisiaj wyszło ich co najmniej sto. Dopóki są maleńkie jak główka od szpilki, nie muszę ich wypuszczać, mogą sobie spokojnie wcinać listki brzozy. Jedyny kłopot jest taki, że brudnice potrafią na tym etapie przechodzić przez dziurki w materiale, a innego materiału nie mam. I tym sposobem dzisiaj rano zastałam kilkanaście gąsienic chodzących po moim oknie, kredensie, książkach, a nawet zbindowanych dokumentach. 😃
Mam nadzieję, że dzięki regularnemu karmieniu za parę dni nie będą już umiały przechodzić przez materiał.
 
 

 
05/23
W ciągu tygodnia brudnice zdążyły urosnąć wystarczająco, by nie umieć już przecisnąć się przez dziurki w materiale. Karmię je na przemian brzozą, dziką różą i jabłonią.
Przedwczoraj wyjątkowo błogo się im sprzątało, bo wszystkie jak jeden mąż przechodziły wylinkę. Widok żywych stu czy dwustu maleńkich larw nie ruszających się z miejsca po otwarciu pojemnika - bezcenny. Uciekła mi tylko jedna, którą wieczorem znalazłam... na swoim ramieniu. 😃
Dzisiaj wypuściłam kolejnych czterdzieści gąsienic, tym razem na dzikiej jabłoni.
 
 

 
05/30
Wczoraj wypuściliśmy w lesie kolejnych dwadzieścia brudnic. Nadal mam ich co najmniej kilkadziesiąt. Obecnie większość zajmuje się swoją drugą wylinką albo jest tuż po niej.
Przedwczoraj dwie larwy uciekły z pojemnika, mimo że to nie powinno już być możliwe. Widziałam na własne oczy, jak przeciskały się przez ciasne otworki w materiale. Szczur bardzo się śmiał, gdy większość gąsienicy była już na zewnątrz pojemnika, a tyłeczek nadal po wewnętrznej stronie materiału! 

06/06
Rosną. Wydaje mi się, że zbliżają się do kolejnej wylinki.
 
06/08
Brudnice są w trakcie kolejnej wylinki, więc nie wszystko dzisiaj zjadły. Niektóre mają już "pyszczki".
 
06/13
Jak co weekend, brudnice przechodzą wylinkę. Od przedwczoraj wyjątkowo mało zjadły. Mam ich jeszcze około sześćdziesiąt i lada dzień przeniosę je do kolejnego większego pojemnika.
 
06/19
Dzisiaj umyłam terrarium po niedźwiedziówkach, żeby przenieść tam brudnice. Zauważyłam, że choć przechodzą kolejne wylinki o właściwym czasie, bardzo mało rosną. Zapewne dlatego, że jest ich za dużo w stosunku do ilości jedzenia i przestrzeni. Dlatego dziś wypuściliśmy w lesie koleinych kilkanaście, a resztę wpuściłam do nowego lokum. Teraz, gdy każdego dnia ubywa mi obowiązków w pracy, będę przynosić im więcej jedzenia, może nawet z różnych roślin.
 
06/22
Brudnice jakoś opieszale jedzą, mimo że daję im dużo brzozy. Mam ich dwadzieścia siedem.
 
 

 
07/06
Brudnice przechodzą kolejną wylinkę. Są coraz większe. Dostają teraz bardzo zróżnicowane jedzenie, bo w mojej najbliższej okolicy nie ma brzozy. Przykładowo dzisiaj dałam im liście jarzębu, dzikiej róży i dębu szypułkowego. Pałaszują wszystko.
 
07/12
U brudnic jest już jedna poczwarka, dwie kolejne larwy przygotowują się do przepoczwarczenia w kokonach. Pozostałe dostały liście głogu i brzozy, aczkolwiek niestety niezbyt dobrej jakości. Jutro może uda mi się znaleźć dla nich coś lepszego. Kilka larw zrzuciło skórę w weekend. 
 
 

 
07/22
Zostało jeszcze siedem brudnic, które się nie przepoczwarczyły. Wytrwale daję im codziennie nowe liście, żeby to przyspieszyć.
Niektóre poczwarki są w tym roku bardzo małe. Prawdopodobnie to efekt hodowania większej grupy - było mniej jedzenia na osobnika.
20 lipca pojawił się pierwszy samczyk, niewielkich rozmiarów jak jego poczwarka, ale energiczny i żwawy. Kilka godzin później już latał po całym pojemniku z siatki. Akurat jestem w Warszawie, więc wypuściłam go 21 lipca w lesie, gdzie znalazłam jego mamę.
 
07/25
23 lipca, czyli dzień po naszym przyjeździe do Kielc, wyszedł drugi samczyk brudnicy. Wypuściłam go wieczorem z okna. Dookoła są same parki i lasy, więc chłopak sobie poradzi.
Zostało jeszcze kilka dużych, żerujących gąsienic.
 
07/26
Wyszedł trzeci samiec brudnicy. Też wypuściłam go za okno. Musiałam wypuszczać go na dwa razy, bo bardziej ciągnęło go do lampy w pokoju niż na wolność.
Już tylko trzy brudnice nie robią kokonu.
 
07/31
Wczoraj rano zastałam w pojemniku do rozmnażania dwie samice. Radość nie trwała jednak długo, bo wyszlo na jaw, że samce zdążyły je nocą zaplemnić. Obie złożyły wkrótce jaja. Wolałabym spróbować rozmnożyć te samiczki bez udziału braci... ale cóż zrobić, stało się.
W nocy wyszła kolejna, bardzo duża samica. Może z nią się uda.
(później)
Mamy to!
Zdjęcie trochę nieostre i w ogóle, ale najważniejsze, że przyleciał samiec spoza moich podopiecznych.
 
 


 
 
08/05
Mam następne jajeczka od wyhodowanej samicy i samca, który do niej przyleciał na dworze.





08/10
8 sierpnia wyszedł z kokonu samczyk brudnicy i zanim zdążyłam go wypuścić, zaplemnił samicę, która wyszła w nocy. Wypuściłam go w Warszawie.
Dzisiaj wyszła kolejna samica, wyjątkowo duża i piękna. Zawczasu przeniosłam ją do osobnego pojemnika. Po przyjeździe do domu zabezpieczyłam też jaja nie pochodzące z chowu wsobnego.
 
08/12
Żaden samiec na razie nie przyleciał do ostatniej samicy. Może po prostu ją wypuszczę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz