sobota, 23 lipca 2016

[10] Przepoczwarczenie


Przez cały dzisiejszy dzień było mi trudno utrzymać się na nogach, ponieważ w nocy z piątku na sobotę położyłam się spać o wpół do czwartej nad ranem. A to dlatego, że uparłam się, że nareszcie zobaczę na własne oczy coś, czego przez kilka lat nie udawało mi się zaobserwować: przepoczwarczenie, czyli przemianę larwy motyla w poczwarkę. Co więcej, za sprawą Szczura udało mi się sfilmować punkt kulminacyjny tego procesu. Nakręcony aparatem filmik nie powala jakością, ale dzięki niemu Wy też możecie zobaczyć to, co wczoraj ja.

Nie jest to ta sama gąsienica, o której pisałam jakiś czas temu - niedźwiedziówka nożówka, nazwana przez Szczura Wojtkiem, już prawie od miesiąca przebywa w kokonie. Główną rolę w filmie zagrała natomiast rusałka ceik o imieniu Julian, znaleziona na spacerze zaledwie przed trzema dniami.

O wyhodowaniu ceika marzyłam od dawna, ale nigdy nie spotkałam w mojej okolicy larwy tego motyla, a osobnika dorosłego widziałam tylko kilka razy. W tym roku rozważałam zakup paru gąsienic ceika. Niestety, ich dostępność w sklepie internetowym zbiegła się w czasie z moim pobytem w Warszawie, a gdy wróciłam do domu, było już za późno. Zmieniłam więc plany i kupiłam trzy larwy rusałki pokrzywnika. Które, jak sama nazwa wskazuje, pochłaniają ogromne ilości pokrzywy. I to właśnie podczas jednego z rytualnych spacerów w poszukiwaniu pokrzyw zauważyłam na pewnej pokrzywie odchody pozostawione przez gąsienicę. A niedaleko, bo pod sąsiednim liściem, siedziała ona sama - larwa mojego upragnionego ceika!

W doprowadzenie ceika do kolejnego stadium rozwoju włożyłam niewiele wysiłku. Larwa wprawdzie przez dwa dni skubała liście pokrzywy, które jej podsuwałam, ale od początku była mało energiczna, głównie przesiadywała na łodygach. Zaraz pierwszego dnia wstawiłam jej do pojemnika gałązki, bo rozglądała się z niepokojem typowym dla gąsienic na krótko przed przepoczwarczeniem i próbowała wspinać się jak najwyżej. Drugiego dnia nie schodziła z gałązek wcale, a kolejnego dnia rano przestała ruszać się z miejsca. Wisiała przyczepiona końcem odwłoka, w dość dziwnej pozycji, więc zmieniłam ustawienie gałązki. Niedługo później zastałam larwę w pozycji typowej dla rusałek, które lubią przepoczwarczać się do góry nogami.

Ostatnia doba była stresująca. Larwa wisiała i wisiała, sporadycznie wykonując ruchy przypominające konwulsje i zmieniając kolor na ciemniejszy. Do samego końca, czyli do późnej nocy, nie byłam pewna, czy jestem świadkiem śmierci, czy momentu przejściowego w życiu Juliana. Cykl życia motyla nie jest jednakowy dla wszystich gatunków; każdy gatunek motyla, jaki do tej pory obserwowałam, miał własne zwyczaje i różnił się od innych szczegółami zachowania. Ceik przede wszystkim zdecydowanie więcej poruszał się w ostatniej dobie przed przepoczwarczeniem niż dobrze mi znane rusałki pawiki.

A moment kulminacyjny wyglądał tak:




Zapewne większość ludzi powiedziałaby, że nie ma w tym niczego pięknego, a niektórzy brzydziliby się na to patrzeć. Ja jednak kocham motyle, zawsze chciałam naocznie uczestniczyć w przemianie moich gąsienic w poczwarki i żałowałam, że one wolały robić "to" późną nocą lub pod moją nieobecność, na przykład wtedy, gdy wysiadywałam jajo na śmiertelnie nudnym wykładzie. Przepoczwarczenie Juliana sprawiło, że byłam bardzo pobudzona emocjonalnie i miałam łzy w oczach. Teraz pozostaje trzymać kciuki za jego kolejną przemianę, tym razem wewnątrz poczwarki i już bez świadków... narodziny do nowego życia.


Julian jako larwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz