środa, 6 lipca 2016

[ 5 ] Rosomak w Łazienkach


Od kilku dni wakacjuję się u Szczura.

Zwiedzamy miejsca bardziej i mniej znane, pstrykamy dziwne foty, gramy w skomplikowaną (moim zdaniem) grę komputerową o tworzeniu własnej cywilizacji, oglądamy anime, śpimy w środku dnia, przekomarzamy się, drapiemy się nawzajem po plecach i gadamy o Tych Okropnych Ludziach.

Razem ze mną przyjechała do Szczura moja poczwarka ćmy imieniem Wojtek. Szczur przedstawił Wojtka swoim rodzicom. To chyba tak profilaktycznie, żeby przypadkiem nie pomyśleli, że jestem normalna.

Choć najczęściej zwiedzanymi przez nas obiektami są zamki, muzea i bunkry, wczoraj urządziliśmy sobie wycieczkę nieco mniej typową, a mianowicie do Łazienek Królewskich. Już na wstępie ucieszyłam się jak dzieciak na widok pawia, ponieważ moje ostatnie spotkanie z ptakami tego gatunku miało miejsce w starożytności (czytaj: w czasach gimnazjalnych, podczas klasowej wycieczki do Warszawy). Paw zapozował do pamiątkowych zdjęć, jednak niespecjalnie chciał ze mną rozmawiać.





A oto kilka miejsc i przedmiotów, które szczególnie mi się podobały:








Czekolady króla Stanisława Augusta Poniatowskiego

W Starej Kordegardzie można obecnie oglądać wystawę miniaturowych domków holenderskich "Przez dziurkę od klucza", w której tworzeniu miały swój udział dzieci ze spektrum autyzmu.






Mam sentyment do Łazienek, które kojarzą mi się z pierwszą kilkudniową wycieczką szkolną w moim życiu. A Stanisławowi Augustowi zazdroszczę cerbera - przydałby mi się taki stwór do odstraszania nieproszonych gości, bo moja prywatna Bestia już na nich nie działa.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz