środa, 9 marca 2022

[129] Motyle 2021: Bielinek i rusałki

 
Aż trudno uwierzyć, że minęły już dwa tygodnie, odkąd za naszą wschodnią granicą wybuchła wojna. W tym czasie mądrzejsi ode mnie napisali i powiedzieli na ten temat już chyba wszystko, co się dało. Ja wciąż nie potrafię o tym pisać i nawet nie wiem, czy kiedyś będę umiała. Czuję głęboki smutek na myśl o dramacie milionów Ukraińców, którym z dnia na dzień wali się cały świat, a świadomość, że wojna jest tak blisko, regularnie mrozi mi krew w żyłach. 
 
Od kilku dni, być może za sprawą coraz dłuższych dni i przebiśniegów w ogrodzie, częściej myślę o motylach. Te kruche stworzenia są dla mnie symbolem odporności, przetrwania i odrodzenia. Wolności - również. Dlatego może dobrze się stało, że przez całą jesień i zimę nie zajęłam się zapiskami z zeszłorocznego sezonu na motyle. Mam teraz parę postów do opublikowania, a oglądanie zdjęć podopiecznych dodaje mi nadziei, że któregoś dnia obudzimy się w Europie, do której wrócił pokój. Mam nadzieję, że choć jedna osoba poczuje tę nadzieję razem ze mną.
 
 
Bielinek rzepnik
 
04/19
W nocy odkryłam, że z poczwarki gąsienicy, którą znalazłam jesienią na drzwiach wejściowych domu, wyszedł motyl. To bielinek rzepnik! Łobuz już lata jak najęty. Mój pierwszy bielinek!

04/20
Wypuściłam bielinka. Kiedy był zamknięty, spieszyło mu się do odlotu, ale po zdjęciu materiału z pojemnika przez dłuższą chwilę siedział. Chyba podobało mu się, że pierwszy raz w dorosłym życiu poczuł ciepło promieni słonecznych, bo rozchylił skrzydła. Później latał sobie po ogrodzie. Ucztował na hiacyntach i stokrotkach.
PS Bielinek nie był zainteresowany kawałkiem owocu. Widać, że to nie rusałka i upodobania ma inne.
 
 


 
Rusałka pawik
 
08/08
Dzisiejszy wieczór zupełnie mnie zaskoczył. Spacerujemy po pobliskim parku co najmniej co kilka dni, a dziś nieoczekiwanie odkryłam w nim ze sto gąsienic rusałek.
Najpierw natknęłam się na grupę kilkudziesięciu pawików na pokrzywach tuż przy ścieżce. Później, w ogrodzie społecznościowym, znalazłam jeszcze więcej mniejszych larw siedzących w oprzędach po kilkanaście do kilkudziesięciu osobników. Żerowały na pokrzywach na samym końcu ogrodu, blisko zacienionego wyjścia. Możliwe, że to też pawiki albo kratkowce, ale są jeszcze za małe, żebym umiała odróżnić.
Złapałam większość pawików i około połowy mniejszych gąsienic. Nie mam już żadnego wolnego pojemnika, więc łapałam je do foliowego worka na pelerynę, a w domu tymczasowo umieściłam w kartonowym pudle. 
Nigdy nie widziałam tak wielu rusałek naraz. 😮
Pawiki są prawie gotowe do przepoczwarczenia. Obstawiam, że maksymalnie za dwa, trzy dni powinny skończyć jeść. Z mniejszymi gąsienicami spodziewam się więcej roboty.
Ciekawa jestem, ile larw będzie spasożytowanych. Z doświadczenia wynika, że może to być nawet większość, dlatego właśnie złapałam ich aż tyle.
Łapanie było wyzwaniem. Pokrzywy parzyły, komary siadały na twarzy, a rusałki pluły.
 
 


 
08/10
Po przyjeździe do domu rozdzieliłam rusałki do dwóch pojemników: w pojemniku do rozmnażania (z siatki) zamieszkają duże gąsienice, a w terrarium małe.
 
08/12
Wszystkie duże rusałki (w liczbie dwudziestu dziewięciu) weszły na górną ścianę pojemnika do rozmnażania i przygotowują się do przepoczwarczenia. Przez siatkę pierwszy raz mogłam obserwować, jak przygotowują miejsce, gdzie przyczepiają się odwłokiem przed zawiśnięciem. Teraz około połowa jest już poczwarkami. Trzymajcie za nie kciuki, żeby były zdrowe!
 
08/22
Spośród dwudziestu dziewięciu starszych rusałek dwudziestu siedmiu udało się przepoczwarczyć. Od początku brałam pod uwagę, że mogą być spasożytowane, bo znalazłam je tuż przed przepoczwarczeniem, w dodatku siedzące w bardzo widocznym miejscu. 16 sierpnia z poczwarek wyszły pierwsze larwy much. W kolejnych dniach prawie codziennie znajdowałam larwy lub poczwarki much. Niestety, wypadły one z większości poczwarek. Nie liczyłam much, ale w przybliżeniu zebrałam ich ponad dwadzieścia.

 

 
Pozostałe poczwarki zabrałam do Warszawy i umieściłam w pojemniku do rozmnażania. Dzisiaj, niedługo po wyjeździe naszych gości, wyszło z nich pięć dorodnych pawików. Bardzo żałuję, że goście nie mogli ich zobaczyć, bo są wyjątkowo duże i piękne! ❤ Na razie siedzą i suszą skrzydła, jutro spróbuję je sfotografować i wypuścić.
Mniejsze gąsienice w tym czasie zdążyły urosnąć. W ciągu ostatnich trzech dni większość przepoczwarczyła się. Obecnie je pokrzywę jeszcze około piętnastu, a kilka zwisa do góry nogami. Oby tym razem udało się większej liczbie motyli!
 
08/24
Po całym dniu deszczu pogoda poprawiła się, więc dzisiaj udało się wypuścić motyle. Zabraliśmy je wraz z całym pojemnikiem z siatki do parku. Niezbyt chętnie odlatywały, pewnie z powodu braku światła słonecznego i temperatury poniżej piętnastu stopni. Każdą musieliśmy osobno wyjmować i nakłaniać do odlotu. Kilka zapozowało do zdjęć.
Zdjęcie z poczwarkami przedstawia moje pozostałe poczwarki rusałek.
Już tylko pięć gąsienic rusałek żeruje na pokrzywie.
 
 



 
08/30
Przed moim wyjazdem z Nory (26 sierpnia) z poczwarek z "pierwszej tury" wyszły jeszcze cztery rusałki. Wypuściliśmy je w parku.
Po przyjeździe do domu zaczęły wychodzić owady z "drugiej tury". Najpierw z kilku poczwarek wypadły larwy much. Wczoraj i dzisiaj wyszło łącznie trzynaście zdrowych motyli. Pogoda jest wyjątkowo paskudna, ciągle pada, dlatego biedne motyle przesiedziały dzisiejszy dzień w domu. Mam nadzieję, że jutro uda mi się "wstrzelić" w jakieś okienko bez deszczu.
 
09/01
Nareszcie przestało padać i zza chmur nieśmiało wyjrzało słońce. Zaraz po powrocie z pracy pobiegłam do ogrodu wypuścić motyle.
Po ponad dwóch dobach w domu rusałki były już bardzo ruchliwe. Ciągle chodziły po siatce, z szelestem otwierając i zamykając skrzydła. Wczoraj dałam im plastry banana i pomarańczy na wypadek głodu, ale myślę, że każdy motyl rwał się już do nektaru z kwiatów. Niektóre udało mi się wziąć na rękę, sfotografować czy posadzić na kwiatach, inne błyskawicznie odlatywały.
Jeden motyl wyszedł z poczwarki niepełnosprawny, bez lewego skrzydła. Nie umiał wzbić się naprawdę wysoko, ale mimo wszystko pokonywał niewielkie odległości. Posadziłam go na kwiatku i obserwowałam, jak je, wysuwając ssawkę. Nawet jeśli będzie żył krótko, niech doświadczy życia na wolności.
Wypuściłam czternaście rusałek. Od tamtego czasu wyszła z poczwarki kolejna. W pojemniku znalazłam też dwie poczwarki much, których bez żalu się pozbyłam.
Z pojemnika do rozmnażania jestem zadowolona, o wiele bardziej nadaje się na tymczasowe lokum niż terraria.
 
 



 
09/10
Dzień po wypuszczeniu motyli 28 sierpnia w pojemniku siedziało już dwanaście kolejnych, a do soboty 4 września liczba ta wzrosła do dziewiętnastu. W weekend zaprosiłam kuzyna z rodzinką, żeby dzieci mogły zobaczyć odlot motyli, zwłaszcza że Młody widział w sierpniu ich poczwarki. Wypuszczanie faktycznie zrobiło duże wrażenie na Młodym, aczkolwiek Młodszego bardziej interesowały rurki z kremem i szarpanie drzew za gałęzie 😛
Nie trzeba było długo czekać, a z pozostałych poczwarek wyszły kolejne rusałki. 6 września wypuściłam jedenaście lub dwanaście motyli. Pewna nie jestem, bo szybko odlatywały.
Przedwczoraj, 8 września, wypuściłam kolejne dwa motyle. Wydaje mi się, że te były już ostatnie, ale ponieważ z dwóch poczwarek nic nie wyszło, poczekam jeszcze ze sprzątaniem pojemnika. (To faktycznie były ostatnie motyle w tamtym roku - dop. Rosomak.)