sobota, 19 listopada 2016

[ 19 ] Safona na polskich dróżkach




Im bardziej na dworze obrzydliwie i zimno, tym częściej wracam myślami do wszystkiego, co działo się w wakacje, zwłaszcza do wycieczek i hodowania motyli. Potrzebuję wspomnień jak powietrza, choćby po to, żeby rano wygrzebać się z łóżka i iść do pracy. Najtrudniejszy w roku jest dla mnie okres pomiędzy jedną a drugą zmianą czasu, gdy znikoma ilość światła słonecznego sprawia, że nieustannie chce mi się spać, a zimno nasila moje problemy zdrowotne i sensoryczne. Czasami trudno mi uwierzyć, że znowu będzie wiosna. Na szczęście w tym roku mam co wspominać. Wspominam więc, ile wlezie. Między innymi Safonę - ćmę, która była ze mną przez miesiąc i zjeździła w moim plecaku Polskę, a pod koniec swojego krótkiego życia złożyła jaja. Tym samym była pierwszym motylem, którego mogłam podczas tej czynności obserwować.


Oto, co na temat Safony mówią Dzienniki Gąsienicowe:


08/02 Larwa znamionówki starki (Orgyia antiqua) znaleziona na liściach nieznanej mi rośliny (ok. 3-4-centymetrowe, owalne listki). Jest malutka, ma na grzbiecie dwa białe i dwa brązowe wypustki. Zabrana do Szczurzej Nory razem z liśćmi rośliny, na której ją znalazłam. W domu mało aktywna, głównie siedzi na tych listkach i obgryza je.




08/03 Larwa dużo wspina się po ściankach słoika, robi to z łatwością. Ma charakterystyczny sposób poruszania się, przypominający ślimaka. Porusza się całkiem szybko. Nie je w ogóle liści dębu, ktore jej włożyłam, nie interesuje jej też pokrzywa. Obgryza ciągle listki rośliny, na której ją znalazłam. Rano przesiadywała na gazie, później zeszła z powrotem na liście.

08/04 Za radą Marka dałam larwie liście róży rosnącej pod blokiem. Wyraźnie się ożywiła, jakiś czas później zobaczyłam, że siedzi na tych liściach i je skubie.

08/05-06 Larwa zjada liście róży, może i nie je jej ekstremalnie dużo, ale chętnie. Sporo wydala. 5 sierpnia przez jakiś czas siedziała na ściance słoja, otoczona białymi nitkami widocznymi pod światło, ale zeszła dalej żerować.

08/07 Je liście róży. W połowie dnia usiadła na ściance, otoczona białymi nitkami widocznymi pod światło. Siedzi nieruchomo. W tym czasie przemieściliśmy się do Rosomaczej Nory.

08/08 Safona przestała jeść różę i niewiele wydala. Siedzi nieruchomo.

08/09 W ciągu dnia Szczur zaalarmował mnie, że larwa w dziwny sposób porusza głową.
Zagadka braku apetytu rozwiązana - Safona przeszła wylinkę. Wieczorem znalazłam w pojemniku aż dwa fragmenty skóry - jeden dłuższy, drugi (z włochatymi "różkami") krótszy. Wzory na odwłoku Safony nieco się zmieniły, czerwone kropki są bardziej wyraziste. Jej wypustki na grzbiecie są teraz wszystkie tego samego koloru: jasnobrązowe.

08/10 Larwie wrócił apetyt, dużo je i wydala.

08/11 Jak wyżej. Zdumiewa mnie, jak dużo urosła - jest teraz bardzo długa, na oko 4 centymetry.

08/12 Safona o mało nie uciekła mi podczas sprzątania. Kiedy wyszłam z pokoju, w krótkim czasie pokonała połowę długości szafki i znalazła nowe liście róży.
Krzak róży jest pustoszony przez larwy błonkówek. Mam nadzieję, że Safona przepoczwarczy się, zanim te owady pożrą całą różę.

08/13 Ruchliwa. Je różę.

08/17 Safona pojechała z nami do Wałbrzycha. Wyposażona w dużo liści róży, przebyła kolejne 4 godziny jazdy samochodem.

08/18 Dostała zerwane w Książu liście brzozy i wierzby. Pałaszuje brzozę, aż jej się wąsy trzęsą.

08/19 Safona zdobyła ze mną i Szczurem Wielką Sowę. Rano obgryzała trochę brzozę, potem przestała jeść i stała się bardziej energiczna. Chodziła dookoła, rozglądała się, wlazła na gazę. Wieczorem siedzi na krawędzi słoika, obok gazy. Są już obok niej niteczki oprzędu.

08/20 Safona zrobiła kokon i wlazła do niego, tam zrzuciła skórę. Była z nami na zamku w Książu.

08/21 W kokonie. Byliśmy w Osówce, kokon został w hotelu.

08/22 Podróż z Wałbrzycha do Rosomaczej Nory przez Wrocław. Safona została w samochodzie, gdy zwiedzaliśmy zoo.

08/23-25 Bez zmian.

08/26 Poczwarka widoczna w kokonie zdaniem Szczura bardziej przypomina kształtem samicę.

08/27 Safona wyszła z kokonu i usiadła na nim, jest bezskrzydłą samicą. Wystawiliśmy ją z całym pojemnikiem na parapet okna w pokoju, gdzie śpi Szczur z żaluzją opuszczoną o ok. 20 cm nad nią.




08/28 Rano zastaliśmy Safonę znoszącą jaja. Robiła to do popołudnia, aż jaja pokryły niemal cały kokon. Ostatecznie jest ich kilkaset. Safona jest słaba, z ledwością chodzi.




08/29 Wypuściliśmy słabą Safonę na wolność na polu sąsiada, na gałęzi. Jaja pojechały do Warszawy. Obiecałam kilka Markowi.




Obliczyliśmy, że Safona przebyła z nami około 920 kilometrów. Safonidów, czyli jaj, które złożyła, też jest kilkaset. Na razie nie mam pojęcia, co zrobię, jeżeli wiosną wyklują się wszystkie lub przynajmniej znaczna ich część. Przyjmuję zamówienia na gąsienice.