poniedziałek, 16 stycznia 2017

[23] Pizza


Jednym z powodów tego, że słabo sobie radzę z codziennym życiem, są moje duże trudności w zapamiętywaniu wszystkiego, co nie ma postaci zdjęć, obrazów czy słów.

I tak na przykład dzisiaj, zamawiając pizzę po raz pierwszy od dłuższego czasu, nie potrafiłam sobie przypomnieć, jakie składniki zwykle wybieram. Przed rozmową telefoniczną myślałam o tym i zapisałam efekty myślenia na kartce, ale gdy podano mi cenę niższą niż zwykle, wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Nie wiedziałam tylko, o czym. Dopiero w kilkadziesiąt sekund po rozmowie nagle przypomniało mi się, że zapomniałam o szynce. Zadzwoniłam więc jeszcze raz, podałam niezbędne dane i zapytałam, czy można dodać jeszcze szynkę, a pani z obsługi powiedziała mi, że tak i że właśnie dodaje mi ją do zamówienia. Pizza jednak dotarła do mnie bez szynki. Nie jestem zadowolona, bo smakuje mi inaczej niż zwykle i bardziej czuję płynną konstystencję sosu.

Przed chwilą zapisałam sobie na karteczce wszystko, o czym muszę pamiętać następnym razem przy zamawianiu pizzy, i przyczepiłam na lodówce Szczura.

Tak samo jest, niestety, z wieloma innymi sprawami w moim życiu. Nie umiałam się nauczyć, jakiego trybu pralki używać do jakiego rodzaju ubrań ani ile ryżu wsypać do wody, by starczyło dla mnie na dwa dni, ani jak ma na nazwisko mój lekarz, dopóki tych informacji nie zapisałam. Idąc na zakupy bez kartki, zawsze o czymś zapominam (np. dzisiaj o oleju - dlatego zamawiałam pizzę, by nie musieć drugi raz wychodzić na dwór, ponieważ jestem przeziębiona, a tuż po płukaniu nosa wychodzić nie mogę). Mam nawet zapisane w zeszycie, i to od lat, co ma się znajdować na stole wigilijnym i w koszyku wielkanocnym, by domownicy nie narzekali, bo nie jestem w stanie tego zapamiętać. Bardzo często inni denerwują się na mnie, że popełniam wciąż te same błędy podczas wykonywania obowiązków domowych lub pytam wiele razy o to samo. Nieraz przy tej okazji muszę wysłuchiwać od kogoś, że go nie słucham, robię mu na złość lub ignoruję to, co się do mnie mówi, pomimo że tak nie jest.

Danych, które nie mają formatu 2D, nie potrafię na żądanie wydostać ze swojego mózgu. Po prostu ich nie ma, gdy ich potrzebuję, jakby błyskawicznie przelatywały przez moją głowę, pozostawiając tylko nikły ślad pozwalający sobie uświadomić, że kiedyś przez krótką chwilę tam były.

2 komentarze:

  1. Napisałaś kiedyś o sobie, że ten blog jest po to, żeby pomóc innym. I faktycznie tak jest- ja -mama As-a- czytam i "EUREKA!" wiem czemu mój syn pamięta nazwy światowych stolic, a nie może zapamiętać kolejności prostych domowych czynności.Bardzo Ci dziękuję za Twoje wpisy !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też pamiętam nazwy stolic. Pamiętam zresztą mnóstwo "niepotrzebnych" mi w życiu danych, jak np. imiona i nazwiska skoczków narciarskich, japońskie i hiszpańskie tytuły seriali, nieaktualne już numery telefonów, nawet nazwy Pokemonów lubianych w dzieciństwie. Czynności domowe to jednak inna para kaloszy :(

      Usuń