sobota, 10 marca 2018
[53] Niemożliwe
Mówią mi,
że zbłąkani wędrowcy
już nie pukają do drzwi
A ja od tylu lat
stawiam na wigilijnym stole
o jedno nakrycie więcej
Nasłuchuję kroków,
gdy wiatr w kominie płacze
za babim latem
I gdy o trzeciej nad ranem
kosy śpiewają
kołysanki bezsennym
Może jeszcze zdąży
upiec ze mną ciasto
i zjeść śniadanie w lesie
Może jeszcze zdążę
pogłaskać go po głowie
na dobranoc
dłonią, która pachnie
pokrzywą
W chatce na kurzej nóżce
tkam oprzęd ze słów,
których nigdy nie wypowiem
i otulam się nimi
jak kocem
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz