sobota, 11 października 2025

[175] Motyle 2023-2025: Rusałki i bielinki


Ostatnie tygodnie życia taty były jednym z najtrudniejszych okresów w moim życiu, a przez kilka kolejnych miesięcy oswajałam się z nową rzeczywistością. Nie miałam w tym czasie ani energii, ani chęci do pisania. Niedawno poczułam, że one powoli do mnie wracają, wciąż jednak trudno mi się zabrać do prowadzenia bloga. Sama nie wiem, od czego zacząć, bo w międzyczasie nazbierało się mnóstwo wspomnień, do których chciałabym wrócić, a jednocześnie tu i teraz życie toczy się dalej. Póki co chyba najłatwiej będzie przeplatać bieżące wydarzenia minionymi. A ponieważ w notatkach o motylach zapanował straszny galimatias, spróbuję na początek dojść z nimi do ładu. Na pierwszy ogień pójdą motyle dzienne.

Cokolwiek by się nie działo w naszym życiu, motyle każdego roku opowiadają od nowa te same historie. I może właśnie to sprawia, że tak mocno chwytają mnie za serce.



Rusałka kratkowiec
 
2023/06/17
W Najbliższym Lesie znaleźliśmy ze Szczurem około dziesięciu rusałek. Część wypatrzył Szczur, część ja - oczywiście na pokrzywie. Pierwszego dnia niewiele jadły, ponieważ większość przechodziła wylinkę. Teraz jedzą już przyzwoicie. 
 
06/25
Rusałki przez parę dni jadły pokrzywę z ogródka, ale nie trwało to długo. Już przedwczoraj większość wisiała na materiale głowami w dół, gotowa do przepoczwarczenia. Z tych ośmiu larw dwie nie zdołały się przepoczwarczyć, pozostałe są już poczwarkami. Ostatnie dwie gąsieniczki zawisły dzisiaj na liściu pokrzywy. Jestem bardzo ciekawa, ilu uda się przeobrazić w motyla, aczkolwiek umiarkowanie optymistyczna.  
 
06/28
Umieściłam rusałki w dużym pojemniku z siatki. Podobnie jak w zeszłym roku, przymocowałam szpilkami materiał, na którym wiszą poczwarki, do "sufitu" pojemnika. Zawiesiłam też liść pokrzywy z dwoma poczwarkami. Jedna gąsienica przepoczwarczyła się na ściance plastikowego pojemnika i tej poczwarki nie zamierzam przenosić, by nie zrobić jej krzywdy. 

07/04
Pierwsze dorosłe kratkowce z letniego pokolenia pojawiły się w siatce pierwszego i trzeciego lipca. Jednemu zrobiłam sporo zdjęć, zaś drugi błyskawicznie odleciał. Dziś rano zastałam trzecią rusałkę. Ten motylek jest bardzo mały jak na swój gatunek, ale ładny jak jego rodzeństwo. Zanosi się na burzę, więc chyba przenocuje u mnie.

07/06
Wypuściłam w ogrodzie trzy dorosłe kratkowce. Spędziły u mnie aż dwa dni, bo chciałam poczekać na koniec silnych opadów. Mimo to motyle pozwoliły mi się wziąć na palec i nie odlatywały. Wyciągały ssawki i dotykały nimi mojej ręki. Zapewne dlatego, że były już głodne, a ja chwilę wcześniej wróciłam z supermarketu, gdzie dotykałam pomidorów. Posadziłam je więc na kwiatach i to był strzał w dziesiątkę. Rusałki zaczęły jeść w najlepsze, a ja mogłam obfotografować je z każdej strony bez obaw, że odlecą.






07/11
Dzisiaj opuścił poczwarkę kratkowiec, który mnie zaskoczył. Był mniejszy od poprzednich, ale miał nietypowe wzory na skrzydłach - ani takie jak letnie pokolenie, ani jak zimowe, tylko jakby będące połączeniem obu. Przeczytałam w sieci, że takie kratkowce się zdarzają. Cóż, u mnie to się wcześniej nie zdarzyło i zastanawiałam się nawet, czy to na pewno kratkowiec!




Pawiki z szopy

2025/04/16
Dzisiaj po powrocie z pracy mama powiedziała mi, że w szopie latają dwa motyle. Ruszyłam na ratunek. Były to pawiki, które prawdopodobnie przezimowały w szopie (bez mojego udziału). Dla jednego było niestety za późno, leżał martwy na parapecie. Drugi sprawiał wrażenie bardzo lichego, zapewne na skutek głodu i obijania się o szyby. Pomyślałam, że zabiorę go do domu i nakarmię sokiem z owoców. Pawik jednak ożywił się, gdy tylko poczuł świeże powietrze. Natychmiast rozpostarł skrzydła jakby nigdy nic i tyle go widziałam.




04/21
Wczoraj, w Wielkanoc, wypuściłam z szopy jeszcze dwa pawiki. Na szczęście tym razem obydwa przeżyły.


Bielinek kapustnik

2025/08/01
We wtorek, zaraz po powrocie z wyjazdu, spotkaliśmy się z Emily, która przekazała mi gąsienice bielinka kapustnika. Dziewiętnastego lipca motyl złożył jaja na jej nasturcji. Larwy wylęgły się około dwudziestego trzeciego lipca. Jest ich trzydzieści siedem. Z wyglądu nieco przypominają mi bukszpanki, a jednocześnie plują na zielono jak niektóre rusałki.
W Norze przestawiłam gąsienice na modrą kapustę z Carrefoura. Szybko zaczęły jeść. Trochę się obawiałam, czy nie pochorują się jak niedźwiedziówki po sałacie z supermarketu, ale jak dotąd świetnie sobie radzą. Obgryzają głównie miejsca, gdzie nastąpiło przerwanie liścia, dlatego dzielę liście na małe kawałki. Robią fioletowe kupy!
Zdjęcia bielinka składającego jaja i maleńkich larw zrobiła Emily.






08/10
Szczur przytoczył mi kiedyś piosenkę: "cały ogród tatusia, co niezły dawał dochód, zżera bielinek kapustnik, a rdza zżera samochód". Po dwóch tygodniach hodowania nietrudno sobie wyobrazić, że kapustniki potrafią siać spustoszenie w uprawach. W weekend większość przeszła kolejną wylinkę, a po niej zaczęły jeść jeszcze szybciej i więcej niż wcześniej. Przed wyjazdem do domu kupiłam gigantyczną główkę zielonej kapusty, której rozmiary zszokowały nawet mamę (ten okaz mógłby skutecznie posłużyć jako pocisk armatni). Zjedzenie w ciągu doby całego liścia tejże kapusty, z pominięciem tylko najtwardszej części, to dla gąsienic pestka. 
Mimo jednakowego dostępu do pożywienia larwy rozwijają się bardzo nierównomiernie. Są wśród nich kolosy, ale i dwa czy trzy mikrusy. Na placu boju pozostało trzydzieści gąsienic, bo kilka najsłabiej rozwijających się nie przeżyło. 
Co ciekawe, w obecnym stadium rozwoju już nie "plują" na zielono.
Na wsi zrobiłam mały eksperyment: podałam larwom liść chrzanu pospolitego znalezionego na spacerze. Jadły chętnie, więc w razie czego jest alternatywa dla kapusty.
Interesujące jest też to, że kupki kapustników są miększe niż większości znanych mi gąsienic, a ich kolor zależy od koloru pożywienia. Po czerwonej kapuście załatwiają się na fioletowo, po zielonej - na zielono.







08/15
Zgodnie z informacjami, które znalazłam w artykułach naukowych, kapustniki zabrały się do przepoczwarczenia wkrótce po ukończeniu trzech tygodni.
Pierwsza poczwarka pojawiła się wieczorem dwunastego sierpnia. Dzisiaj jest ich już pięć, a dziewięć kolejnych gąsienic siedzi na materiale w pozycji "skompresowana larwa". Bielinki przyczepiają się w dwóch miejscach do gałązek lub liści zadziwiająco mocną nicią. 
Dwanaście larw dalej je, ale niektóre z nich wykazują już pobudzenie typowe dla ostatnich godzin przed przepoczwarczeniem. Z tych słabo rosnących przeżyła tylko jedna malutka gąsienica.
Zauważyłam, że bielinki pod koniec swojego życia jako gąsienice robią kupy w kolorze różowym. Podobny kolor prześwituje też przez ich ostatnie segmenty. A przecież od ponad tygodnia jedzą białą kapustę!

08/20
Została już tylko jedna żerująca gąsienica bielinka kapustnika. Inna, która wczoraj nawiała podczas karmienia i odnalazła się na pudełku mojego leku, od wczoraj siedzi gotowa do przepoczwarczenia.
Cztery larwy niestety nie przeżyły tego etapu, coś im poszło nie tak i zastałam je martwe. Nie znam przyczyny, ale motyle dzienne są ogólnie delikatniejsze niż ćmy. Jeśli mam większą grupę rusałek, zwykle też nie wszystkim się udaje. Szesnaście poczwarek to niezły wynik, zważywszy że mam je po raz pierwszy.

08/21
Kapustnik, który uznał opakowanie leku za najwygodniejsze miejsce do przepoczwarczenia, jest już poczwarką. Tym samym został tylko jeden bielinek!

08/30
Dwudziestego drugiego sierpnia ostatnia gąsienica bielinka stała się poczwarką, a następnego dnia dowiedziałam się od mamy, że z pozostawionych w domu poczwarek wyszedł pierwszy motyl. Gdy wróciłam do domu, w pojemniku z siatki czekały dwa. A potem poszło już lawinowo, zaczęły wychodzić jeden po drugim. 
Dwudziestego piątego sierpnia wypuściłam dwa bielinki, dwa dni później - pięć, a wczoraj cztery. 
Są śliczne... moje pierwsze wyhodowane bielinki.
Jestem wdzięczna Emily za te gąsienice! 💚






09/07
Dzisiaj Szczur miał okazję wypuścić bielinka. Wcześniejszych nie widział, a ten wyszedł z poczwarki przedwczoraj. Wczoraj zatrzymałam go w domu, bo było deszczowo. Nic dziwnego, że błyskawicznie odleciał.


Rusałka pawik

09/07
W poniedziałek pierwszego września Szczur znalazł biegnącą po drodze gąsienicę rusałki. Złapał ją dla mnie, słusznie podejrzewając, że może wkrótce się przepoczwarczyć. I rzeczywiście, we wtorek rano dostałam już od Szczura zdjęcie poczwarki.
W sobotę poczwarka przyjechała do mnie. Myślę, że to pawik, bo na dnie słoika została stara skóra, która ma długie wypustki. Pawiki mają znacznie dłuższe "igiełki" niż inne rusałki. Jeśli mam rację, motyl może wyjść jeszcze tej jesieni.

09/14
Dziś z poczwarki przywiezionej przez Szczura wyszedł pawik. Kiedy go zobaczyłam, siedział jeszcze na resztkach poczwarki, więc musiał być bardzo świeży. Przeniosłam go ze słoika do pojemnika z siatki, żeby się nie poobijał. Spacerował w nim, susząc skrzydła. Dałam mu też trochę owoców. Mam nadzieję, że jutro uda mi się go wypuścić - na razie nie miałam serca tego zrobić, bo przez większość dnia lało jak z cebra.




09/16
Gdy tylko pogoda się poprawiła, wypuściłam pawika. Próbowałam zachęcić go do zapozowania przed odlotem, smarując sobie palec sokiem z truskawki, ale motyl nie chciał usiąść nawet na chwilę. Dlatego, niestety, nie mam jego zdjęcia z otwartymi skrzydłami. Odleciał bardzo szybko i w sumie trudno mu się dziwić, skoro przesiedział dwa dni w ciemnym pokoju. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz