Nie licząc wyhodowanych z jaj Safonidów, o których już pisałam, w 2017 roku próbowałam wyhodować motyle ze znalezionych gąsienic dziesięciu różnych gatunków. Bilans jest następujący:
- wyhodowałam sześć rusałek pawików, trzy niedźwiedziówki nożówki i jedną nieznaną mi wcześniej ćmę błyszczkę jarzynówkę,
- kilkanaście rusałek spędza u mnie zimę jako poczwarki - najprawdopodobniej to kratkowce,
- zimują u mnie też trzy poczwarki należące do gatunków, których nie udało mi się rozpoznać - w notatkach zwane Zielonym, Brązowym i długim miernikowcem,
- pięć larw zmarło, z czego dwie padły ofiarą sfotografowanych pasożytów, a trzy zmarły z nieznanych mi przyczyn.
A było to tak...
Zielony
05/20
Na obrzeżach lasu znaleźliśmy dziś ze Szczurem cztery larwy. Jedna, zielona, wydaje mi się być tym samym stworem, którego hodowałam w zeszłym
roku - Szczerbówka ksieni. Zresztą, znaleziona na tej samej czeremsze co
szczerbówka rok temu. Ale pewności nie mam. Może to inny owad.
05/21
Je liście z krzewu, na którym go
znalazłam, i wydala. Wierzby nie tknął, więc nie tędy droga. Dzisiaj
dostał ode mnie oprócz czeremchy także po liściu pokrzywy i brzozy w
ramach eksperymentu.
05/22
Od wczoraj zjadł sporo czeremchy, nic innego nie chciał. Dzisiaj znowu dostał ode mnie czeremchę. Robi duże, podłużne odchody.
05/23
W ciągu
minionej doby poobgryzał czeremchę..
Wydaje mi się, że zjadł mniej niż poprzedniego dnia, ale wciąż dużo.
Sporo też odchodów. Miałam duże problemy ze znalezieniem go dzisiaj -
tak się zakamuflował po spodniej stronie liścia, że przez chwilę bałam
się, że zwiał! Zauważyłam, że siedzi w miarę nieruchomo, a obok odnóży
ma maluteńkie, białe nitki - ciekawe, co to oznacza?
05/24
Zaczął znowu przemieszczać się i jeść. To chyba był fałszywy alarm. Zjadł znacznie mniej niż w poprzednich dniach, ale jednak.
05/25
Rany, jak on dziś nabałaganił... Ten to ma spust. W dodatku wydaje mi
się, że urósł wzdłuż i wszerz, choć może to tylko złudzenie.
05/26
Bez zmian, ale... jest ogromny!
05/27
Szczur wszystkich oprócz Safonidów brał na ręce i pozwalał im po sobie
łazić jak zwykle. Zielony nagrodził go za to, robiąc kupę.
05/29
Dzisiaj naprawdę mnie zaskoczył. Kiedy otworzyłam jego pojemnik,
okazało się, że całkowicie zmienił wygląd! W tym czasie (tzn. od
wczoraj) nie jadł i nie załatwiał się. Jest teraz bardzo, bardzo gruby,
główkę ma nieco ciemniejszą, po bokach maluśkie kropeczki, a przede
wszystkim jest innego koloru. Nadal zielony, ale ta zieleń jest inna,
soczysta jak trawa po deszczu.
05/30
Tutaj smutne zaskoczenie - od
wczoraj nic nie zjadł, zupełnie nic. Jest bardzo nieruchawy, chociaż
pochodził trochę, gdy go dotknęłam. Włożyłam mu liści i zostawiłam w
spokoju. Nie mam zielonego pojęcia, co się z nim dzieje. Czy możliwe,
żeby się przepoczwarczał tak zaraz po zmianie wyglądu? Czy potrzebuje aż
tyle czasu na odzyskanie energii? A może on umiera? Nie wiem.
05/31
Od wczoraj trochę zjadł i wydalił, ale nadal jest bardzo nieruchawy,
leży w dziwnych pozycjach. Dalej jest takiego jasnego koloru, niczym
świeży liść. Wydaje mi się jednak, jakby od wczoraj się skurczył.
06/01
Znowu trochę
zjadł i wydalił, ale generalnie leży jak kłoda, jakiś taki sztywny i
skurczony. Albo się przepoczwarczy, albo umrze, bo innego wyjaśnienia
dla takiego stanu rzeczy nie znam. To bardzo dziwne, że nagle urósł i
zgrubiał, a potem się skurczył i jakoś tak zapadł w sobie. Żałuję, że
nie znam jego gatunku i nie rozumiem go.
06/02
Stał się poczwarką! Już rano wiedziałam, co się święci, bo między
liśćmi mignęło mi coś poczwarkopodobnego w brązowym kolorze.
Wieczorem wyjęłam go i zobaczyłam, że jest już poczwarką. Wysłałam mu
pojemnik liśćmi i schowałam go z powrotem.
Od góry: Zielony, Zielony niedługo przed przepoczwarczeniem. |
Czarne i Brązowy z Czeremchy
05/20
Na obrzeżach lasu znaleźliśmy dziś ze Szczurem cztery larwy. Jedną wypuściłam, bo uznałam, że to błonkówka. Niech sobie żyje z dala od moich larw. Dwie są jednego gatunku i nigdy jeszcze takiego stwora nie widziałam. Help! (...)
05/21
Od wczoraj zjadły całkiem sporo liści rośliny, na której zostały
znalezione, i sporo wydaliły. Dzisiaj
dostały nową porcję liści czeremchy oraz długą gałązkę wierzby.
Zauważyłam też, że duża larwa potrafi bardzo szybko się poruszać, gdy
zostaje dotknięta.
05/22
Jedzą czeremchę. Zauważyłam, że gąsienice te ukrywają się w zwiniętych liściach, tworząc coś jakby oprzęd.
05/23
Te larwy robią najwięcej bałaganu, najwięcej się załatwiają i
zostawiają w liściach mnóstwo dziur zamiast racjonalnie jeść jak na
przykład rusałki. Większość czasu spędzają na samym dnie pojemnika, pod liśćmi. Czasami
lubią przyczepiać się do liści białymi nitkami. Poruszają się bardzo
szybko, dosłownie zasuwają do przodu. Dołączyłam do nich kolejną gąsienicę znalezioną na czeremsze.
05/24
Bez zmian: jedzą, bałaganią, szybko chodzą. Wydaje mi się, że jedna z
nich jest innego gatunku niż pozostałe, bo teraz, gdy nieco urosła,
widać wyraźnie, że ma inny wzór na grzbiecie. Mam nadzieję, że nie
zrobią sobie nawzajem krzywdy.
05/25
Bez zmian. Te dwie bez wzoru na grzbiecie lubią robić sobie kryjówki, łącząc liście oprzędem i zamykając się w nich.
05/26
Pozornie bez zmian, ale jeden z nich - ten najmniejszy, który wydawał
mi się być osobnikiem innego gatunku - chyba przeszedł wylinkę. Teraz
jest już pewne, że to osobnik innego gatunku. Wyglądem przypomina nieco
rolnicę, którą zjadły nam muchy rok temu. Jest brązowy, a nie czarny z odrobiną
białego. Jest też bardzo powolny, podczas gdy reszta niezwykle szybka.
Zdjęcia będą w weekend.
05/29
Od czasu wylinki Brązowy bardzo urósł, jest teraz długaśny, choć nadal powolny.
U Czarnych bez zmian, choć wydaje mi się, że jedna przeszła wylinkę -
znalazłam coś, co wyglądało jak mokry kawałek skóry, a jej wygląd się
nieznacznie zmienił, jakby kolor był bardziej soczysty.
05/30
Niewiele zjadły.
Brązowy zrobił sobie coś jakby domek z liści czeremchy, tzn. owinął się
dookoła liściem, jest tam też oprzęd. Wydaje mi się, że to będzie jego
kokon.
Również jeden z Czarnych w podobny sposób siedzi w liściu. Drugi łazi i trochę obgryza.
Żałuję trochę, że nie wiem zupełnie nic o tych gatunkach, bo nie mam
zielonego pojęcia, w jakich warunkach się przepoczwarczają, jak długo to
trwa itp.
05/31
Bez zmian. A to chowają się w liściach, a to jedzą.
06/01
Chowają się w liściach, jedzą i tak dalej. Jednakże Czarne dzisiaj
są jakieś sztywniejsze i nieruchawe. Nie poruszają się tak szybko pod
wpływem dotyku, jak wcześniej.
06/02
Czarne nadal są
sztywniejsze i nieruchawe. Wydaje mi się, że nie jedzą, bo w pojemniku
są tylko duże odchody Brązowego. Chowają się pod liśćmi. Kolor jednej z
nich zmienił się, przeszedł w ciemnobrązowy.
Brązowy je i chowa się w liściach, jest ogromny. Bardzo mi się podoba. ♥
Brązowy je i chowa się w liściach, jest ogromny. Bardzo mi się podoba. ♥
06/03
Brązowy dostał jakiegoś powera, chodził szybko po powierzchni liści i
rozglądał się, ale potem znowu wlazł pod liście. Czarne siedzą pod
liśćmi, nie wiem, czy jedzą. Wydają się mało aktywne.
06/04
Bez zmian. Chyba wszyscy jedzą, bo generują straszny syf. Coraz
bardziej podejrzewam, że Czarne nie są larwami motyla, po
zmianie koloru na brązowy jeden z nich nie wygląda za bardzo na
gąsienicę.
06/05
Brązowy zrobił się jakiś bezwładny, dziwnie się zachowuje (włażenie pod papier). Reszta bez zmian.
06/07
Brązowy od wczoraj jest jakiś taki skurczony, jak zielony, gdy miał się przepoczwarczać. Leży tylko.
Czarne - niemrawe to, niewiele łazi, głównie leży pod liśćmi, nie rośnie. Nie wiem, czy kiedykolwiek się dowiem, co to za stwory. Tracę już nadzieję oraz cierpliwość do nich.
Czarne - niemrawe to, niewiele łazi, głównie leży pod liśćmi, nie rośnie. Nie wiem, czy kiedykolwiek się dowiem, co to za stwory. Tracę już nadzieję oraz cierpliwość do nich.
06/09
Brązowy przepoczwarczył się dzisiaj rano! Wczoraj był bardzo
skurczony i jeszcze bardziej pociemniał, więc postanowiłam, że nie będę
otwierać jego pojemnika i poczekam na dalszy rozwój wypadków. Po
powrocie z pracy zobaczyłam na dnie pojemnika świeżą poczwarkę. Na razie
ma specyficzny kolor, taki rudawo-złoty.
Od góry: Brązowy jako larwa, poczwarka Brązowego (z czasem bardzo pociemniała). |
06/10
Czarne niestety chyba nie żyją. To pierwsza zła rzecz, która się zdarzyła gąsienicom w tym roku. Nie
chodzą, są bardzo ciemne i takie... no widać, że jak nieżywe. Momentami
wydaje mi się, że reagują na dotyk, ale to chyba złudzenie. Na wszelki
wypadek zostawiłam je jeszcze w pojemniku, a Brązowego ewakuowałam do
Zielonego. Nie mam pojęcia, co się stało - do jedzenia miały to samo, co
Zielony i Brązowy, tamci przepoczwarczyli się, a one nagle przestały
jeść.
06/11
Czarne oficjalnie uznałam za martwe. Niestety.
Tak wyglądały Czarne. Niestety nie dowiedziałam się, co to za gatunek. |
Niezidentyfikowane miernikowce
05/21
Dzisiaj znaleźliśmy na wierzbie dwa miernikowce: jednego
ślicznego, żółtego, a drugiego czarnego. Niestety nie wiedziałam, że
drugi to miernikowiec, gdyż siedział spokojnie, i zabrałam go do domu.
Tego, który ujawnił swoje pochodzenie (LOL), postanowiłam nie zabierać,
bo nie mam ręki do tych stworzeń. A był ładniejszy. Po powrocie okazało
się, że i tak zabrałam miernikowca. No nic, dałam mu wierzby, ale nie
wróżę mu zbyt długiego życia u mnie, pewnie będzie trzeba wypuścić. Miernikowce wybredne są, że ho ho.
05/22
Sporo je wierzby i załatwia się. Dzisiaj dostał ode mnie znalezionego
niechcący kompana, również miernikowca znalezionego na tej samej
wierzbie, ale jasnozielonego (a może to żółty? Stworzenie jest bardzo
małe).
05/23
Jedzą, srają, pełen serwis.
05/24
Dużego miernikowca zastałam w bardzo dziwnej pozycji. Stał pod kątem 45
stopni, podparty pojedynczą nitką. Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś
takiego na żywo!
05/25
Bez zmian. Duży znowu spędza czas w swojej ulubionej pozycji (patrz: zdjęcie poniżej).
05/29
Mniejszy bez zmian, aczkolwiek rośnie.
Z większym dzisiaj coś się dzieje. Od godziny konwulsyjnie się
porusza, robiąc przy tym mnóstwo hałasu. Zauważyłam też dziwną,
brązowawą ciecz. Wygląda to wszystko dość nieprzyjemnie. Mam nadzieję,
że zamierza przepoczwarczać się.
05/30
Wczoraj wieczorem mniejszy wpadł w podobne konwulsje, jak większy. Wystraszyłam się, że coś im jest, i odseparowałam ich
pojemnik od reszty.
Rano myślałam, że oba nie
żyją - leżały zupełnie bez życia. Jednak kiedy je wyjęłam, zauważyłam,
że największy przemieścił się i siedzi znowu na liściach, chociaż
wygląda bardzo dziwnie, z koloru jest jakiś taki... fuj. Wyczyściłam, włożyłam wierzbę.
05/31
Mniejszy bez zmian.
Dłuższy znowu chodzi i je. Wygląda teraz jakoś obleśnie, ma dziwnie sterczące na boki włosy i paskudny pychol. Kojarzy mi się z muchą.
Dłuższy znowu chodzi i je. Wygląda teraz jakoś obleśnie, ma dziwnie sterczące na boki włosy i paskudny pychol. Kojarzy mi się z muchą.
06/01
Bez zmian, tyle że nie widzę już, by duży stał w tej dziwnej pozycji, może jest na to za długi. Mniejszy rośnie w oczach.
06/03
Zastałam je wiszące na wieczku, przy czym mały rozglądał się i
nietypowo poruszał. Myślałam, że może coś się święci, ale zszedł, gdy
włożyłam świeże liście.
06/04
Mały jest poczwarką! Zrobił ją na wieczku.
Duży próbuje stać pod kątem 45 stopni, co ze względu na jego aktualne rozmiary niezbyt mu wychodzi.
Duży próbuje stać pod kątem 45 stopni, co ze względu na jego aktualne rozmiary niezbyt mu wychodzi.
06/05
Albo mi się wydaje, albo duży pozostawił trochę nici na ściance. Potem zniknął w liściach.
06/09
Mały - poczwarka. Duży - bez zmian. Mógłby już się przepoczwarczać, ileż można go żywić - w ten weekend miną trzy tygodnie!
06/10
Mały - poczwarka.
Z dużym coś zaczyna się dziać, sporo zjadł, ale później skurczył się i
leży bez ruchu na dnie pojemnika. Reaguje nawet na leciutki dotyk,
gwałtownie się ruszając. Otoczyłam go listkami wierzby i zostawiłam w
spokoju.
06/11
Mały - poczwarka.
Duży - bez zmian, leży bez życia, tylko pod wpływem dotyku zaczyna się wiercić.
06/12
Dzisiaj duży mnie przestraszył, leży nadal bez życia i wygląda coraz
bardziej, jakby umierał. Zachciało mi się ryczeć. Ale na dotyk
zareagował ruchami, jakimi czasem reagują poczwarki.
06/13
Duży - bez zmian, leży skurczony i bezwładny, ale reaguje na dotyk.
Mały - z jego poczwarki wylazł dzisiaj taki owad! Wygląda na to, że znowu pasożyt - jedna z błonkówek pasożytujących na ćmach. Był bardzo, bardzo szybki i cichutko bzyczał. Był. też tak szybki, że trudno było go sfotografować i musiałam go przełożyć do przezroczystego pojemnika, bo inaczej niż przez szybę się nie dało. Poruszał śmiesznie czułkami i czasem pocierał o siebie tylne odnóża, tak jak muchy przednie. Wypuściłam go. Nie byłam jakoś bardzo przywiązana do tego małego miernikowca.
Mały - z jego poczwarki wylazł dzisiaj taki owad! Wygląda na to, że znowu pasożyt - jedna z błonkówek pasożytujących na ćmach. Był bardzo, bardzo szybki i cichutko bzyczał. Był. też tak szybki, że trudno było go sfotografować i musiałam go przełożyć do przezroczystego pojemnika, bo inaczej niż przez szybę się nie dało. Poruszał śmiesznie czułkami i czasem pocierał o siebie tylne odnóża, tak jak muchy przednie. Wypuściłam go. Nie byłam jakoś bardzo przywiązana do tego małego miernikowca.
Owad, który spasożytował małego miernikowca. |
06/14
Leży i nie rusza się, ale pod wpływem lekkiego dotyku wygina się jak
niektóre poczwarki. Już chyba za dużo tego leżenia jak na larwę motyla. Moim
zdaniem coś go spasożytowało i dlatego reaguje na dotyk. Odizolowałam go
od reszty.
06/15
SZOK, po prostu szok! Wczoraj wieczorem okazało się, że miernikowiec
jest poczwarką! Po ponad pięciu dniach leżenia i rzekomego umierania -
jeszcze żadnemu stworzeniu u mnie nie zajęło to tyle czasu!
Nie wiadomo, czy na pewno będzie z niego motyl - możliwe, że jest chory albo ma pasożyta i dlatego zajęło mu to tyle czasu. Ale możliwe też, że ten gatunek tak po prostu ma - chciałabym.
Nie wiadomo, czy na pewno będzie z niego motyl - możliwe, że jest chory albo ma pasożyta i dlatego zajęło mu to tyle czasu. Ale możliwe też, że ten gatunek tak po prostu ma - chciałabym.
Od góry: ulubiona pozycja dużego miernikowca, ten sam osobnik jako poczwarka. |
Widłogonka siwica
06/11
Dzisiaj na skraju lasu, na niezidentyfikowanej roślinie (być może to
mała topola?), Szczur wypatrzył larwę widłogonki. Niezwykłe stworzenie!
Przeżyłam szok, gdy widłogonka od razu dzisiaj zrzuciła skórę i z przodu pojawiło się
jej coś jakby szary pyszczek. Wygląda na to, że to widłogonka siwica - wymarzona sytuacja.
06/12
Je nie tylko topolę, ale i wierzbę. To ważna wiadomość, choć dziś
specjalnie dla niej bawiłam się w dendrofila (tzn. obmacywałam drzewa
przy Supeco, a facet z ochrony stojący przed supermarketem dziwnie na mnie patrzył). Po wylince
stała się bardziej aktywna, spacerowała mi po ręce całkiem szybko.
06/14
Widzę, że choć je wierzbę, to jednak preferuje topolę. Na świeże liście
reaguje bardzo szybko, chrupie tak głośno, że słyszę ją w całym pokoju.
Coraz bardziej ją lubię.
06/15
To stworzenie jest nadwrażliwe
dotykowo. Kiedy tylko jej dotykam, porusza się w nietypowy, nerwowy
sposób, zwracając w moją stronę swój pychol, jakby chciała mnie
odstraszyć jego dziwnym wyglądem. Do tego jest uparciuchem. Wczoraj nie
chciała zejść z dwudniowego liścia topoli, więc zostawiłam ją na nim. W
nocy jednak zaczęła jeść wierzbę.
Po południu zaczęła się dziwnie zachowywać, chodziła szybko dookoła.
Teraz siedzi na nowym liściu wierzby, ale dziwnie się porusza, wyginając
we wszystkie strony. Pociemniała jakoś. Może to wylinka?
06/16
Nie je i nie załatwia
się. Jest brudna, jakby umazana jakąś brązową cieczą, tę samą ciecz
zostawiła na wyściółce. Zauważyłam, że wysunęła jeden czerwony biczyk z
tyłu, którego wcześniej nie było. Apatyczna, przez cały dzień nie
przemieszczała się ani nawet nie chciała wejść na nowe liście. Porusza
jednak regularnie głową i tyłkiem. Nie wiem, co jest grane. Dałam jej
sporo liści roślin, które lubi, oraz gałązki, ale też odizolowałam ją od
innych na wszelki wypadek, jest w moim pokoju. Postanowiłam dać jej
spokój, bo więcej nie mogę dla niej zrobić.
06/17
To już raczej przegrana sprawa.
Prawie nie rusza się, nie je, wygląda podejrzanie - prawie na pewno umrze. Biedna
mała, wygląda mi to na jakieś choróbsko.
06/20
Nie żyje.
To największa porażka tej wiosny, mimo że nie przywiązałam się do niej
aż tak, jak do niedźwiedziówek. Gdzie ja kolejny raz znajdę drugą taką? I kiedy?
Ewidentnie była na coś chora, stopniowo brązowiała i pozostawiała w ostatnich dniach życia dziwną ciecz. Żadnego pasożyta nie zauważyłam, co nie znaczy, że inny drobnoustrój nie dopadł jej.
Ewidentnie była na coś chora, stopniowo brązowiała i pozostawiała w ostatnich dniach życia dziwną ciecz. Żadnego pasożyta nie zauważyłam, co nie znaczy, że inny drobnoustrój nie dopadł jej.
Niestety, nie mam żadnego porządnego zdjęcia widłogonki. Na tym widać najwięcej. |
Niedźwiedziówki nożówki
05/21
Dzisiaj znaleźliśmy
ze Szczurem nową gąsienicę na drodze prowadzącej do lasu, żerowała na pokrzywie.
Jest włochata, dlatego podejrzewam, że może to być larwa ćmy. Pod
względem zachowania przypomina mi trochę niedźwiedziówkę - porusza się
bardzo szybko, dużo je i wydala.
05/22
Minioną dobę
spędziła, grzecznie jedząc pokrzywę i się załatwiając. Nadal bardzo
przypomina mi niedźwiedziówkę nożówkę, także dlatego, że zwija się w
kłębek, gdy jest zaniepokojona.
Dzisiaj na drodze za autostradą
znalazłam identyczną larwę, ale martwą. Była bardzo, bardzo duża, niczym
samica niedźwiedziówki nożówki, ale inaczej ubarwiona.
05/23
Co najmniej od rana stworek nic nie je i wisi na ściance pojemnika, tuż pod wieczkiem (w miejscu,
gdzie niedźwiedziówki zwykle lubią się przepoczwarczać - przypadek to
czy nie?). Przyczepił się tam białymi niteczkami oprzędu. Czekam
niecierpliwie na dalszy rozwój wypadków! Dałam mu kilka liści pokrzywy,
na wszelki wypadek, ale nie sądzę, by jeszcze coś zjadł.
05/24
Przez cały czas
nieruchomo wisi na ściance pojemnika. Nic się na razie nie dzieje.
Reaguje na leciutkie dmuchnięcie, więc wiem, że żyje. Wydaje mi się, że
pociemniała.
05/25
Stała się rzecz niebywała! Obudziłam się rano i odkryłam, że
Włochaty z Pokrzywy przeszedł w nocy wylinkę. Teraz widać, że jest niedźwiedziówką
nożówką! Jak to możliwe - nie wiem. Niedźwiedziówka jedząca pokrzywę? Osobliwe. Nigdzie nie znalazłam informacji, by żywiły się pokrzywą. U mnie zawsze chętnie jadły liście jabłoni.
Gdy wróciłam z pracy, stwór zajadał już pokrzywę jakby nigdy nic.
Wierzby nie chciał, choć to podobno jego roślina żywicielska. Dam mu jeszcze do pojemnika liście
mniszka i jabłoni w ramach eksperymentu.
05/26
Mając do wyboru liście mlecza, jabłoni i pokrzywy, larwa poobgryzała
wszystko oprócz pokrzywy.
Larwa jest bardzo szybka i nie mogę się nadziwić, jak urosła.
Larwa jest bardzo szybka i nie mogę się nadziwić, jak urosła.
05/27
Znaleźliśmy jeszcze jedną, niewielką
niedźwiedziówkę - w lesie. Siedziała na dziwnej roślinie podobnej do
ostu, ale bez kolców. Nie wiem, co ona knuje, ale nie bardzo chce jeść i
raczej spędza czas na wieczku.
05/29
Starsza niedźwiedziówka (ta, którą mam od tygodnia) rośnie w oczach.
Jest ogromna, po prostu ogromna! Jestem już prawie pewna, że to samica.
Je mlecze, jabłoń, wrzucam jej też czasem pokrzywę.
Młodsza różni się wyglądem, jest mniejsza i ma bardzo wyraziste, duże, białe kropki po bokach. Zastanawiam się, czy to samiec, czy inny gatunek. Od wczoraj niewiele zjadła, głównie siedziała na wieczku.
Młodsza różni się wyglądem, jest mniejsza i ma bardzo wyraziste, duże, białe kropki po bokach. Zastanawiam się, czy to samiec, czy inny gatunek. Od wczoraj niewiele zjadła, głównie siedziała na wieczku.
05/30
Starsza niedźwiedziówka cały dzisiejszy dzień przesiedziała na wieczku.
Zauważyłam tam trochę oprzędu, w sensie przyczepiła się, a nie tylko
wlazła. Na razie jednak nic nie robi.
Młodsza niewiele dzisiaj zjadła, ale wydaje mi się, że zniknął mlecz, bo w ogóle go nie było (chyba dawałam mu mlecza, hm?).
05/31
Dzisiejszy dzień obie spędziły na wieczku, zupełnie nieruchome.
06/01
Dzisiejszy dzień obie spędziły na wieczku. Ok. 15 odkryłam, że pod moją
nieobecność duża zrzuciła skórę; jest jeszcze większa i jeszcze
piękniejsza! A pozostawiona skóra - ogromna. Siedziała nadal na wieczku,
więc delikatnie zdjęłam ją na liście. Mniejsza nadal (pisane o 23)
przed wylinką. Zauważyłam jednak, że białe kropeczki na jej bokach stały
się szare, niemal czarne.
06/03
Bez zmian. Obie znowu jedzą, a do tego duża zasuwa do przodu jak wyścigówka, komicznie podskakując.
Niedźwiedziówki. |
06/04
Jakie one są ogromne i piękne! Mniejsza też zaczęła rosnąć i niedługo chyba dogoni większą!
Jedzą w fascynującym tempie, zwłaszcza większa. W nocy zjadła ogromnego mlecza (chyba z 15 cm długości). W podobnym tempie się załatwiają, dlatego dzisiaj sprzątałam dwa razy.
Jedzą w fascynującym tempie, zwłaszcza większa. W nocy zjadła ogromnego mlecza (chyba z 15 cm długości). W podobnym tempie się załatwiają, dlatego dzisiaj sprzątałam dwa razy.
06/05
Obie są już tak samo duże.
06/07
Jedzą w przerażającym tempie - po mleczach wrzuconych wieczorem rano nie ma już ani śladu! A są to mlecze naprawdę ogromne.
Dzisiaj wydawało mi się, że większa jakoś szybciej chodzi, ale może to kwestia tego, że przez jakiś czas była bez jedzenia - może się zmartwiła.
Dzisiaj wydawało mi się, że większa jakoś szybciej chodzi, ale może to kwestia tego, że przez jakiś czas była bez jedzenia - może się zmartwiła.
06/09
Bez zmian. Trzeba im teraz sprzątać i dorzucać mlecze co najmniej dwa razy dziennie.
06/10
Rano zjadły dużo, ale później zaobserwowałam spadek aktywności.
Starsza przez pewien czas siedziała na wieczku, później zeszła, ale
chyba nie je. Mniejsza jest bardzo nieruchawa, zwinięta w kłębek.
Zobaczymy, co się dzieje.
06/11
Młodsza z powrotem stała się aktywna, pałaszuje mlecze i załatwia się. Gdy wyjmuję ją z pojemnika, porusza się bardzo szybko.
Starsza dzisiaj bardzo mnie martwi. Od wczoraj nic nie zjadła i nie
załatwiła się, zamiast tego przez cały czas leży w jednej pozycji, jakby
zastygnięta. W ogóle nie reaguje na dotyk, jest sztywna. Z drugiej
strony, jeśli nie dopadł jej żaden pasożyt itp., to nie ma powodu, żeby
coś się miało stać, przez trzy tygodnie funkcjonowała świetnie. Mimo
wszystko boję się o nią.
06/12
Bez zmian, młodsza je, starsza siedzi w tym samym miejscu zupełnie sztywna.
06/14
Mała od wczoraj siedzi na wieczku - wczoraj cały dzień, dziś rano też,
ale widziałam, że jednak w nocy musiała zejść, bo jeden mlecz jest
poobgryzany. Nie załatwia się. Na dotyk reaguje.
Minęły cztery doby, odkąd duża przestała się poruszać i reagować na dotyk. Nic się nie stało. Trzeba już uznać, że umarła. Dlaczego? Nie wiem, wszystko było OK, nie zachowywała się dziwnie ani nic nie zaobserwowałam, co mogłoby mieć negatywny wpływ na jej zdrowie. Pierwszy raz umarła mi niedźwiedziówka, a hodowałam ich już sporo, i przeżywam to.
Minęły cztery doby, odkąd duża przestała się poruszać i reagować na dotyk. Nic się nie stało. Trzeba już uznać, że umarła. Dlaczego? Nie wiem, wszystko było OK, nie zachowywała się dziwnie ani nic nie zaobserwowałam, co mogłoby mieć negatywny wpływ na jej zdrowie. Pierwszy raz umarła mi niedźwiedziówka, a hodowałam ich już sporo, i przeżywam to.
(dopisane później)
Już wiem, dlaczego nie żyje... Ta świnia ją zabiła.
Nie wiem, co to dokładnie było. Zabiłam stworzenie, które wylazło, od razu.
Trochę mi to dało ulgi, bo przynajmniej wiem, że nie uszkodziłam gąsienicy w żaden sposób mechanicznie, a się tego bałam, choć bardzo to mało prawdopodobne). Ale nadal strasznie mi smutno. Żyła całe trzy tygodnie, bardzo się przywiązałam do niej. Zawsze najbardziej mi zależy na niedźwiedziówkach, bo znajduję je tylko w maju lub czerwcu, do tego średnio jedną, dwie w roku. Już pewnie żadnej nie znajdę, a co będzie z drugą, na razie nie wiem.
Nie wiem, co to dokładnie było. Zabiłam stworzenie, które wylazło, od razu.
Trochę mi to dało ulgi, bo przynajmniej wiem, że nie uszkodziłam gąsienicy w żaden sposób mechanicznie, a się tego bałam, choć bardzo to mało prawdopodobne). Ale nadal strasznie mi smutno. Żyła całe trzy tygodnie, bardzo się przywiązałam do niej. Zawsze najbardziej mi zależy na niedźwiedziówkach, bo znajduję je tylko w maju lub czerwcu, do tego średnio jedną, dwie w roku. Już pewnie żadnej nie znajdę, a co będzie z drugą, na razie nie wiem.
Pasożyt na larwie niedźwiedziówki. |
06/15
Szczur jest NIE-SA-MO-WI-TY!!! Dzisiaj podczas dwugodzinnego spaceru po
lesie namierzył trzy gąsienice! W tym DWIE NIEDŹWIEDZIÓWKI! Czuję się taka szczęśliwa, że mam ochotę krzyczeć, skakać i machać łapami!
Obie niedźwiedziówki siedziały na takiej samej roślinie przy tej samej
drodze u wyjścia z lasu, niedaleko szlabanu. Jedna po lewej stronie
drogi, druga po prawej. Są już duże i piękne. Na wszelki wypadek włożyłam je do osobnych pojemników, każdej dałam mlecze.
Niedźwiedziówka, którą miałam już wcześniej, od wczoraj jest na wieczku. Dzisiaj rano na ściance obok niej
pojawiło się bardzo dużo włosków, później zrobiła sobie ogromny kokon pomiędzy wieczkiem a liściem, zamknęła się w nim i wisi. Trzymam kciuki!
06/16
Najstarsza (po tej, która umarła przez pasożyta) - w kokonie, ledwie ją widać przez ścianki kokonu.
Nowe jedzą mlecze, spacerują i oczywiście bałaganią.
Nowe jedzą mlecze, spacerują i oczywiście bałaganią.
06/17
Najstarsza - w kokonie, bez zmian.
Nowe - też bez zmian. Zajadają mlecze, aż słychać chrupanie. Od wczoraj daję im też liście jabłoni, bo w ogrodzie mniszki nie nadążają z produkowaniem nowych liści dla tych głodomorów.
Nowe - też bez zmian. Zajadają mlecze, aż słychać chrupanie. Od wczoraj daję im też liście jabłoni, bo w ogrodzie mniszki nie nadążają z produkowaniem nowych liści dla tych głodomorów.
06/22
Niedźwiedziówki pałaszują jak szalone. Wczoraj dałam im ogromne mlecze,
sięgające mi do kolan. Mimo to dzisiaj zastałam żałosny widok gąsienic
skulonych na ogołoconych łodygach wśród swoich odchodów. Ledwie posprzątałam i włożyłam im
nowe mlecze, rzuciły się na nie w takim tempie, że szok. Co za żarłoki!
06/25
Jedna larwa od dłuższego czasu jest poczwarką. Druga przedwczoraj robiła
kokon, wczoraj w nim wisiała, a dzisiaj jest już poczwarką. Podobnie jak
poprzednia, ta też zrobiła kokon między wieczkiem a liściem.
Trzecia niedźwiedziówka je i je, głośno chrupiąc i zaskakując mnie ciągle tempem, w jakim znikają mlecze.
Wczoraj stwierdziłam, że te stwory trzeba nazwać. Powiedziałam, że fajnie byłoby znowu imiona zaczerpnąć z mitologii. I Szczur zaproponował, że będą się nazywały jak Charyty.
Trzecia niedźwiedziówka je i je, głośno chrupiąc i zaskakując mnie ciągle tempem, w jakim znikają mlecze.
Wczoraj stwierdziłam, że te stwory trzeba nazwać. Powiedziałam, że fajnie byłoby znowu imiona zaczerpnąć z mitologii. I Szczur zaproponował, że będą się nazywały jak Charyty.
06/26
Wczoraj jeszcze wcinała w
najlepsze, rano jednak siedziała na wieczku i okazało się, że w nocy nic
nie zjadła. Gdy wróciłam do domu, dalej siedziała na wieczku od spodu.
Zaniepokoiło mnie, że wieczko jest upaprane czymś brązowym, nie wiem, co
to jest, bo odchody mają inny kolor. Larwa zeszła jednak z wieczka i
znowu zaczęła jeść. Myślałam, że zamierza się "kokonić", dlatego
dałam jej mało mlecza. Przed chwilą wrzuciłam więc jeszcze jarząb,
który podobno niedźwiedziówki jedzą - zobaczymy, czy to prawda.
06/29
Od wczoraj niedźwiedziówka robi kokon. Pracuje jak najęta, z podobną energią, z jaką wcześniej jadła.
06/30
Ostatnia niedźwiedziówka już w kokonie.
07/20
Pierwsza w tym roku niedźwiedziówka już jest dorosła. A właściwie dorosły, bo to chłopak. Jeszcze się suszy, nie próbuje latać.
Jakie on ma piękne czułki i oczy!
Ma ktoś pomysł na imię?
07/26
W weekend (czyli trzy dni wcześniej - dop. Rosomak) Antek, samiec niedźwiedziówki, został wypuszczony na wolność.
Pa, Antku! Miło było
cię hodować!
Wczoraj z kokonu wyszła kolejna niedźwiedziówka, to samica - ta na
zdjęciu z zieloną podkładką. Dzisiaj próbujemy ją rozmnożyć, zostawiając
słoik na oknie. Obawiam się, że szanse są małe, prędzej odleci, ale
jakieś są - to niezbyt mobilne stworzenia. Trzymać kciuki!
Dopisane dzień później: odleciała. Nie te numery z nimi.
08/01
Po katorżniczej podróży samochodem i pociągiem w
ponad trzydziestopniowym upale wyszła z kokonu ostatnia niedźwiedziówka.
Znalazłam ją, jak siedziała w o wiele za małym pojemniku (inny nie
zmieściłby się w plecaku) wśród liści, ze skrzydłami wygiętymi w jedną stronę,
wyglądała jak nieżywa. Ale znalazłam ją w porę, na szczęście jeszcze nie
wyschły jej skrzydła, bo przestrzeń do rozłożenia ich to najważniejsza
rzecz pierwszego dnia po wyjściu. Po krótkim spacerze i swobodnym pomachaniu nimi
wyglądają już normalnie. Przełożyłam ją do innego pojemnika, dałam
gałązki, zastanawiam się nad piciem. Teraz odpoczywa.
To dziewczynka.
08/02
Ostatnia niedźwiedziówka wypuszczona. Latać jeszcze
nie latała, ale to u nich typowe. Nie zostawiłam jej na drzewie ani
krzewie, bo z nich spadała. Pozwoliłam jej wpełznąć w trawy i usiąść na niewysokiej
łodydze. Myślę, że noc ją nauczy latać. A może jakiś przystojny samiec
przyleci do niej.
Uwielbiam je.
Dorosłe niedźwiedziówki: na górze samiec, na dole samica. |
08/04
W drodze ze spaceru znalazłam zieloną gąsienicę na
przydrożnej roślinie łąkowej, której nie zdołałam zidentyfikować. Zdecydowałam się zabrać ją razem z fragmentem rośliny, mimo że nie znam ani rośliny, ani gąsienicy. Trochę mam obawy, że to może błonkówka, ale jest trochę inna niż
dotychczas spotykane błonkówki. Tamte inaczej się poruszały i układały.
Gąsienica ma charakterystyczne czarne wzory na głowie w kształcie
ukośnych, czarnych łezek. Bardzo szybko chodzi. Dotknięta, wywija się na
wszystkie strony bardzo energicznie.
08/07
Niestety, nadal nie udało mi się zidentyfikować gąsienicy. Dwa dni temu dałam jej ponownie nieco rośliny, na której ją znalazłam, po czym przyjechała ze mną do Szczurzej Norki.
Wczoraj w pojemniku zaroiło się od dziwnych, kremowych i nieco obleśnych, małych larw. Wyrzuciłam więc wszystkie rośliny. Gąsienicy dałam liście mniszka lekarskiego, a ona ku mojej radości zaczęła je jeść.
Dziś odkryłam, że zamknęła się w liściu w oprzędzie - czyżby już kokon? Jeśli tak, to najbardziej niechlujny, jaki dotąd widziałam. Kupy w kokonie, posprzątać nie ma jak, a fe...
Wczoraj w pojemniku zaroiło się od dziwnych, kremowych i nieco obleśnych, małych larw. Wyrzuciłam więc wszystkie rośliny. Gąsienicy dałam liście mniszka lekarskiego, a ona ku mojej radości zaczęła je jeść.
Dziś odkryłam, że zamknęła się w liściu w oprzędzie - czyżby już kokon? Jeśli tak, to najbardziej niechlujny, jaki dotąd widziałam. Kupy w kokonie, posprzątać nie ma jak, a fe...
08/17
Dzisiaj w Żywcu wyszła z kokonu nowa ćma. Z tego,
co widzę w Internecie, nazywa się błyszczka jarzynówka. Krótko była w
kokonie, nieco ponad tydzień.
Rusałki pawiki i (prawdopodobnie) rusałki kratkowce
08/26
Znalazłam dwa "złoża" gąsienic na pokrzywie. W pierwszym przypadku ponad
dziesięć ich siedziało na spodniej stronie liścia, w drugim był to
dosłownie rój gąsienic, larwa na larwie, okupujący jedną roślinę - Szczur powiedział, że z daleka wyglądały jak smardz. Zabraliśmy cały liść z pierwszego
znaleziska i około pięciu larw z drugiego. Te z drugiego są nieco
dłuższe i szczuplejsze, pewnie starsze. To rusałki, ale które gatunki dokładnie, stwierdzę za parę dni. Obstawiam pawiki albo pokrzywniki, albo jedne i drugie.
Larwy jedzą jak szalone. Gąsienicowy smardz. |
08/27
Podliczyłam larwy rusałek - jest ich dwadzieścia siedem. Wczoraj mi się wydawało, że jest ich dużo mniej.
Dostały dzisiaj sporo liści pokrzywy zerwanych obok piekarni. Niektóre
nawet próbowały uciekać.
08/28
Jestem coraz mniej przekonana, że wśród znalezionych
gąsienic są larwy pokrzywników. Wątpię w to. Te, których jest
większość, mają dzisiaj jakby nieco rudawe ubarwienie, zwłaszcza z boku.
To muszą być inne rusałki. Bardziej przypominają admirały lub ceiki. Z
kolei kilka larw zabranych z tego ogromnego złoża jest bardziej
wydłużonych i chudych niż reszta. Może to pawiki - nie wiem. Wszystkie
są jeszcze bardzo małe.
Dzisiaj larwy mniej jadły, wydają się
trochę niemrawe. Wiercą się zamiast jeść. Kilka siedziało na wieczku.
Może będzie wylinka i czegoś się dowiemy na temat gatunku.
08/29
Dzisiaj był dzień wylinki, tak jak przewidywałam.
Larwy zgromadziły się w grupkach i zrzuciły skórę, niektóre jeszcze są w
trakcie. Widać już wyraźnie, że jeden gatunek to
pawiki. Pojawiły się u nich "kolce" i białe kropki, do tego plują
zieloną mazią. Drugi gatunek nadal jest zagadką.
08/31
Jeszcze nigdy o tej porze roku nie miałam w domu tylu motylich larw. Rusałki rosną jak na drożdżach, pawiki są trzy razy większe niż w
niedzielę. Jedzą aż miło i nadal plują na zielono. Drugi gatunek nadal
nierozpoznany, ale dotknięty zwija się w kulkę jak niektóre rusałki.
09/01
Amatorzy pokrzyw dużo jedzą i są energiczni. Szybko
rosną, zwłaszcza pawiki. Dziś znów kilka gąsienic przeszło wylinkę, kolejne
siedzą na wieczku.
09/02
W zasadzie u larw nie ma większych zmian.
Pawiki szybko rosną, codziennie znajduję elementy czyjejś skóry i nawet
nie zauważam, który delikwent ją zrzucił. Jedzą, szybko się poruszają. Gdy je
przenoszę podczas sprzątania, denerwują się - wiją się na wszystkie strony i
plują na zielono (w gruncie rzeczy są to wymiociny), dlatego poza tym
jednym momentem w ciągu dnia nie dotykam ich niepotrzebnie. Nie biorę ich na ręce, choć są piękne, bardzo już długie, z wyrazistymi białymi kropkami.
Drugi gatunek jedzący pokrzywę jest spokojniejszy, mniej nerwowy, rośnie też nieco wolniej. Na dotyk reagują, zwijając się w kłębek, całkiem jak niedźwiedziówka nożówka, i zastygając tak na dłuższy czas. Mimo wszystko jedna z nich chodziła z ciekawością po ręce Szczura. Obecnie najbardziej mi przypominają rusałkę kratkowca (Araschnia levana), zwłaszcza ich "różki" na głowie. To jedyny gatunek występujący o tej porze roku, do którego pasują mi te diabelskie różki...
Drugi gatunek jedzący pokrzywę jest spokojniejszy, mniej nerwowy, rośnie też nieco wolniej. Na dotyk reagują, zwijając się w kłębek, całkiem jak niedźwiedziówka nożówka, i zastygając tak na dłuższy czas. Mimo wszystko jedna z nich chodziła z ciekawością po ręce Szczura. Obecnie najbardziej mi przypominają rusałkę kratkowca (Araschnia levana), zwłaszcza ich "różki" na głowie. To jedyny gatunek występujący o tej porze roku, do którego pasują mi te diabelskie różki...
Larwy rusałek. |
09/03
Dzisiaj coś zaczęło się dziać...
Spośród
gąsienic jedzących pokrzywę dwanaście siedzi na wieczku lub na ściankach
pojemnika. Jedna z Rogatych robi oprzęd. Pawiki są już bardzo duże,
mają po trzy centymetry jak nic. Jeden z nich zachowuje się bardzo
"agresywnie", szybko biega dookoła i rozgląda się, jakby miał się
wkrótce przepoczwarczać.
09/04
Osiemnaście larw wiszących do góry nogami, w tym momencie są już dwie
poczwarki. Reszta bardzo szybka i aktywna, ostatnie larwy pawików jedzą
bez opamiętania.
09/06
U rusałek wczorajszy dzień był dniem produkcji poczwarek. Pojawiały się
- dość małe jak na rusałki - jedna po drugiej. Dzisiaj już prawie
wszystkie małe przepoczwarczone, dwie czy trzy jeszcze wiszą na wieczku w
typowej Pozycji do Przepoczwarczenia, a jeden chodzi po liściach.
Pawiki jeszcze trzy aktywne, reszta okupuje wieczko.
09/20
Poczwarki rusałek, których jest kilkanaście, grzecznie sobie wiszą. Dzisiaj zauważyłam, że niektóre zmieniły
kolor. Wydaje mi się, że prześwituje przez nie pomarańczowy.
Przeniosłam więc materiał z poczwarkami i zaczepiłam go nad terrarium.
Podejrzewam, że pawiki wkrótce wyjdą, o ile będzie im to dane.
09/22
Taka sytuacja: wyszły z poczwarek cztery pawiki, siedzą i suszą skrzydła.
Zdjęcia są, jakie są, nie umiem zrobić lepszych. Światło w pokoju jest
tragiczne, a motyle zaczynają się poruszać - jeden mi zwiał i musiałam
go złapać (stąd pochodzi zdjęcie z przezroczystym pojemnikiem). Zdjęcia z
motylem na palcu miały szansę być lepsze, ale też są poruszone, bo
motyl przez cały czas leciutko drga, kiedy się suszy.
Pawiki po wyjściu. W tle widać mniejsze poczwarki kratkowców. |
09/24
To była piękna godzina, jedna z tych, które są sensem wszystkiego...
Pięć wyhodowanych rusałek wypuszczonych. Jednego motyla dałam wczoraj
kuzynowi, któremu można zaufać, żeby wypuścił go dzisiaj na wolność ze
swoimi dziećmi, również miłośnikami owadów.
Ani jednego, ani jednego w tym roku spasożytowanego pawika!!!
I nawet zdjęcia pierwszy raz w życiu wyszły nie najgorzej. Pogoda
dzisiaj była bardzo dobra do focenia. Arcydzieła fotografii to nie
są, ale pierwszy raz w ogóle udało mi się uchwycić lustrzanką te momenty
przy wypuszczaniu, gdy motyle rozkładają skrzydła! Dwa czy trzy zdjęcia nawet
nieco mi się podobają, trochę się poprawi i do domowego albumu jak
znalazł.
Pawiki wracają na wolność. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz