sobota, 14 listopada 2020

[107] Motyle 2020: Ćmy (cz. I)

 
O 2020 roku można rozmawiać godzinami i powiedzieć niewiele dobrego. A jednak dobre rzeczy też się zdarzają, choć bez wątpienia trzeba bardziej wytężać wzrok, żeby je zauważyć. 
 
Kiedy już nadszedł czas na coroczne podsumowanie sezonu na motyle, nie umiem się zdecydować, w jakiej kolejności pisać o tegorocznych podopiecznych, bo... było ich tak dużo. Wczesną wiosną przeraziło mnie zamknięcie lasów i zupełnie serio martwiłam się, czy w nowych okolicznościach uda mi się znaleźć cokolwiek. Tymczasem stało się wręcz odwrotnie! Im cieplej robiło się na zewnątrz, tym więcej gąsienic znajdowałam - nie tylko w otwartych na nowo lasach, ale dosłownie wszędzie. W najmniej spodziewanych momentach.

Wśród tegorocznych motylowych obserwacji będą więc historie owadów przezimowanych i nieprzezimowanych, znalezionych poczwarek, pojawiających się znienacka gąsienic i ciem, pasożytów, randek owocnych i nieudanych... szczęściarzy i pechowców.

Zaczynamy!

 

Przegibka (Orthosia miniosa)

03/31 
Wyszedł pierwszy mój polski motyl w tym roku: ćma Orthosia miniosa. Tylko na jednej stronie znalazłam jej polską nazwę: przegibka. Dorosłe orthosie latają tylko w marcu i kwietniu.
Stworzonko jest tak malutkie, że trudno zrobić mu wyraźne zdjęcie tym sprzętem, który mam, w kiepskim domowym oświetleniu. Wygląda na to, że dopiero suszy skrzydła. Ale to maleństwo samo wygrzebało się z ziemi, gdzie było zakopane od zeszłej wiosny. A jaki ma futrzany kołnierzyk!
Prawdziwa dama w futerku.
 
 



04/01  
Wypuściłam orthosię na dębie. Jej skrzydła nie rozprostowały się należycie - może miała trudności z wygrzebaniem się z ziemi - ale w nocy sporo się ruszała. Myślę, że sobie poradzi. Ledwo ją wypuściłam, schowała się po spodniej stronie gałązki.



Pawica grabówka

04/19 
Dzisiaj zjadłam drugie śniadanie w towarzystwie dwóch przystojnych kawalerów. Z poczwarek wyszły dwie pawice grabówki!
Cztery dni temu przeniosłam kokony pawicy grabówki z szopy do domu, ponieważ po piętnastym kwietnia mogą już wychodzić motyle. Od razu pierwszego wieczoru słyszałam szmery w dwóch kokonach i widziałam, że się ruszają.
Wczoraj rano udało mi się przyłapać pierwszego delikwenta chwilę po wyjściu. Chodził po pojemniku i pompował skrzydła. Posadziłam go na gałązce. Zanim doprowadził się do porządku, zobaczyłam, że z kokonu gramoli się drugi! Tego też posadziłam na gałązce. Oba ładnie rozwinęły i wysuszyły skrzydła.
Pawice, które wyszły, to chłopaki. Samce tego gatunku są mniejsze i bardziej kolorowe od samic, mają też piękne duże czułki do wyczuwania feromonów samicy. Podobno potrafią wyczuć samicę nawet z odległości półtorej kilometra.
Ponieważ wieczorem chłopaki zaczęły obijać się po pokoju, a na razie nie ma widoków na żadną samicę, wypuściłam ich.
 
 



 

Brudnica nieparka

04/25
U mnie inwazja brudnic. Nie liczyłam, ile ich dzisiaj wyszło, ale na pewno ponad trzydzieści. Najdziwniejsze jest to, że wydostając się z jaj, osiem brudnic wyszło przez maleńkie otworki w materiale na zewnątrz pojemnika. Owszem, są  tak maleńkie! Jednak Safonidy nigdy tego nie zrobiły. Przeniosłam jaja i gąsienice do słoika wypełnionego listkami jabłoni i obwiązanego podwójną gumką. Tam będą musiały pomieszkać, aż podrosną na tyle, że przez ten materiał nie przejdą. W międzyczasie pewnie większość wypuszczę.

04/27 
Wczoraj sytuacja u brudnic zaczęła się robić alarmująca, nocą wyszło ich bardzo dużo i wciąż wychodziły kolejne. Zabrałam więc złoża jaj na daleki spacer i zostawiłam je na brzozie między łąkami. Brzoza jest ogromna, może da im radę, a lepsze to niż żeby dobrały się do drzew sąsiadów lub tych, z których zrywam liście dla gąsienic.
U mnie nadal pozostało dobrych kilkadziesiąt larw, te będę wypuszczać po trochu. Wczoraj dałam im listki brzozy, a dziś jabłoni. Na razie jedzą malutko, żłobią tylko rowki w liściach, ale dobrze wiem, że to się niedługo zmieni. To bardzo żarłoczny gatunek.
 
 

 
04/29
Brudnice rosną bardzo szybko. Dzisiaj zauważyłam, że już są większe. Wygryzają piękne wzorki w liściach, które im daję. Niedługo trzeba będzie kolejne wypuścić, ale na razie cieszę się ich towarzystwem. Dla odmiany dziś dałam im brzozy, bo musiałam odebrać paczkę na osiedlu, gdzie brzoza była na wyciągnięcie ręki.
 
05/06
Brudnice mają się dobrze. Od zeszłego tygodnia znacznie urosły, niedługo będą długości wacika na końcu patyczka kosmetycznego. Nie przeszłyby już przez dziurki w materiale, dlatego pozbyłam się dodatkowych zabezpieczeń. Ponieważ bardzo się ochłodziło, nie chce mi się chodzić po brzozę i daję im liście jabłoni z ogrodu. Jedzą wszystko z takim samym zapałem.

05/08
Wypuściłam osiem brudnic na dzikiej jabłoni. Tam mogą spokojnie sobie urzędować. Reszta dostaje liście jabłoni lub brzozy. Część gąsienic znowu linieje, siedzą na wieczku.
 
 

 
05/12
U brudnic, podobnie jak w zeszłym roku, dwie czy trzy larwy zaczęły znacznie przewyższać rozmiarami resztę.
 
05/14
Larwy bardzo szybko poobgryzały liście dzikiej jabłoni, które im wczoraj dałam, więc dziś przy okazji wyprawy do paczkomatu zerwałam dla nich trochę brzozy. Wymieniając liście, zauważyłam, że jedna z larw ma od dzisiaj charakterystyczny dla tego gatunku "pyszczek".

05/16 
U brudnic wczoraj "delegacja" kilku osobników siedziała na wieczku z częściowo zsuniętymi starymi główkami. Dzisiaj do nich nie zaglądałam, bo wymieniam liście co dwa dni, ale zapewne ta ekipa jest już po wylince.
 
 

 
05/17
Większość brudnic w ciągu dwóch ostatnich dni, gdy im nie przeszkadzałam, przeszła wylinkę. Pojawiły się poczciwe "pyszczki". Wymieniłam liście dzikiej jabłoni. Kilka mniejszych larw siedzi dziś na wieczku. 
 
 

 
05/24
Brudnice dostały wczoraj ode mnie nowy, większy pojemnik. W ciągu ostatniego tygodnia urosły tak bardzo, że poprzedni zaczął być już trochę niehumanitarny. Po wycieczce do lasu urozmaiciłam im też dietę brzozą. Jeszcze nie zdążyły jej zjeść, bo kilka gąsienic siedzi na wieczku i zrzuca skórę. 
 
05/26
Jedzą jak szalone. Wczorajsza porcja najwyraźniej była za mała na dwa dni, bo dzisiaj w ich pojemniku został ani jeden liść. Wszystko poobgryzane do granic możliwości. Chyba nadszedł dobry moment, żeby kolejnych kilka wypuścić.  
 
05/31
W piątek jedna z gąsienic uciekła mi podczas karmienia. Znalazłam ją później siedzącą ze stoickim spokojem na moich klamotach.
Teraz większość jest w trakcie wylinki. Tylko cztery dziś żerują, pozostałe siedzą na wieczku z częściowo zdjętymi starymi głowami. Nie przeszkodziło im to jednak opędzlować gałązek brzozy z lasu, które wczoraj zerwałam.

06/03
Larwy - zwłaszcza samice - urosły tak bardzo, że nawet w większym pojemniku wyglądają niezbyt humanitarnie. Dzisiaj zaczęłam eksperyment z krewetkarium. Umyłam stare krewetkarium i przeniosłam do niego trzy losowo wybrane gąsienice, razem z papierowym ręcznikiem, kawałkami kory i liśćmi. Jutro sprawdzę, jak się tam czują. Póki co eksplorują teren i już widzę, że umieją chodzić po szkle.  
 
06/07
W piątek rozdzieliłam towarzystwo. Te larwy, które uznałam za samice, ulokowałam w krewetkarium, a te, które za samce, zostawiłam w dotychczasowym pojemniku. Wszystkie jedzą teraz tyle, że można się złapać za głowę. Muszę wymieniać liście codziennie, bo do kolejnego dnia nie zostaje nic prócz gałązek. 
 
 


06/09
Brudnice kokonią! A przynajmniej samice. Dwie spośród największych gąsienic zrobiły kokony na spodzie kory i w nich siedzą. Pozostałe na razie chodzą, ale mniej jedzą i częściej eksplorują kawałki kory. U samców bez zmian - jedzą.
 
06/13
Od przedwczoraj większość interesowała się kawałkami kory bardziej niż jedzeniem. Wczoraj przez cały wieczór towarzyszyły mi szmery i szelesty gąsienic biegających w poszukiwaniu dogodnego miejsca. W obu pojemnikach larwy zrobiły kokony obok siebie - można to w zasadzie nazwać jednym wielkim kokonem. Do dziś niektóre zdążyły się przepoczwarczyć. Dwie wypadły z oprzędu i przeobrażały się na dnie, ale im też się powiodło. Tylko trzy gąsienice skubią jeszcze liście.
 
06/17
Zostały już tylko trzy nie przepoczwarczone gąsienice, z czego dwie nadal jedzą. Poczwarki wyjęłam z kokonów i umieściłam w dwóch osobnych, ale znacznie mniejszych niż dla gąsienic pojemnikach.
 
06/21 
Jedna brudnica wciąż nie przepoczwarczyła się. Daję jej liście z nadzieją, że się pospieszy.  
 
06/22
Wieczorem zauważyłam, że w terrarium pojawiła się pierwsza dorosła brudnica w tym roku. To samica. Módlmy się do Peruna o odrobinę dnia bez deszczu, żebym mogła ją posadzić na pniu i rozmnożyć...
 
06/24
Aktualnie najbardziej martwią mnie brudnice. Przedwczoraj wyszła pierwsza samica, a dziś aż trzy kolejne. Samca dalej ani widu, ani słychu, mimo że przez dwa dni wystawiałam samicę na drzewo, a dziś dodatkowo spędziłam 45 minut, pilnując samic wysadzonych na drzewie w pobliżu lasu. Modlę się, żeby choć jedna czy dwie poczekała do wyjazdu do Warszawy, gdzie jakoś łatwiej mi się je rozmnaża (choć to dziwne, bo tu też występują - znajdowałam je nieraz).
Dwie brudnice bardzo mnie rozczuliły, bo gdy je zastałam, siedziały obok siebie jak przytulone.
 
 

 
07/04  
Brudnic nie udało się rozmnożyć, mimo że mam same samice. Trzymam je w pojemniku wyłożonym miękkim materiałem, żeby było im bezpiecznie, ale i tak nie niszczą skrzydeł, bo są praktycznie nielotne. Kilka samic wypuściłam w ogrodzie społecznościowym i w osiedlowym parku, bo zaczęły już znosić jaja, więc nie zostało im wiele czasu. Na zdjęciu jest samica na drzewie, spod skrzydeł wystaje jej narząd do wydzielania feromonów.
Podczas jednej z prób rozmnażania drugi raz zdarzyło mi się, że do samicy siedzącej na pniu zeszła gąsienica. Zabrałam ją.
Gąsienica ze Starego Lasu była spasożytowana. Od początku nie podobał mi się jej wygląd, bo była zbyt brązowa, a poza tym nie chciała jeść. Natomiast ta z osiedla Szczura póki co je i ma się dobrze. Może jest jeszcze szansa na jajeczka?
 
 

 
07/10
Brudnica znaleziona na szczurzym osiedlu wczoraj przepoczwarczyła się. Poczwarka jest mała, więc może to być samiec. Z drugiej strony, niektóre moje też były małe, ale z wszystkich wyszły samice...
Żyje jeszcze jedna z moich samic, pozostałe wypuściłam w lasach i w ogrodzie społecznościowym. Dzisiaj próbowałam znowu wysadzać tę samicę na drzewie, ale bezskutecznie.
 
07/15
Ostatnia samica brudnicy odeszła, nie doczekawszy się wizyty samca i potomstwa. Mimo wszystko cieszę się, że wyhodowałam ich aż tyle. Nie każdy musi mieć dzieci!
 
07/23 
Taki piękny chłopak wpadł mi przez okno do pokoju. Samiec brudnicy. Dwa tygodnie temu, mając kilkanaście samic, oddałabym wiele za choć jednego takiego. Niestety samice wyszły za wcześnie.
Wypuściłam chłopaka, ale dalej się zastanawiam, czy czuł, że były tu samice. Nie wygląda to na przypadek, gdy na osiedlu pełnym mieszkań przylatuje do mnie akurat samiec hodowanej niedawno ćmy, w dodatku w środku dnia.
 
 

 
07/25
Przedwczoraj wyszła z kokonu moja ostatnia w tym roku brudnica, ta znaleziona już w Warszawie. Był to chłopak, okazały i energiczny.
Tym samym nie udało się rozmnożyć w tym roku brudnic i nie mam jaj do zimowania, mimo że miałam aż kilkanaście samic. Nieparka jest jednak tak powszechnie występującym gatunkiem, że może już za rok czy dwa uda się znowu znaleźć gąsienice.
Co ciekawe, w zeszłym tygodniu do Nory dwa razy wleciały w środku dnia podekscytowane samce brudnicy. Aż dwa to moim zdaniem nie przypadek. Myślę, że czuć tu jeszcze feromony samic. Niestety jest za późno dla tych amantów.
 
08/15
Ten rok jest pełen zaskakujących momentów, jeśli chodzi o motyle. Wczoraj znowu taki moment przeżyłam.
Chodząc sobie wieczorem po warszawskim lesie, dostrzegłam coś białego na pniu drzewa, co wyraźnie odróżniało się kolorem od tła. Podeszłam tam i zaniemówiłam, bo to była samica brudnicy.
Mocno zaskoczona, zabrałam samicę. Wyglądała raczej na młodą. Popryskała mnie mekonium. Nie wysuwała organu do rozpylania feromonów. Zastanawiałam się, czy są jakieś szanse, aby dziś spróbować z jej pomocą zwabić samca, choć też nie chciałam dać się za bardzo ponieść nadziei. Ostatni raz samca widziałam jakieś półtorej tygodnia temu.
W nocy samica złożyła jaja i przykryła je grubą kołderką z włosów. Wygląda na to, że została zaplemniona, zanim ją znalazłam. Teoretycznie mogłyby to być niezapłodnione jaja, jak u znamionówek. W tym roku miałam jednak sporo okazji do obserwowania brudnic i zauważyłam, że jeśli samica nie spotkała samca, przed śmiercią składa niezaplemnione jaja nie w tak starannym złożu, tylko chaotycznie - zostawia je "gdzie popadnie" i nie przykrywa ich.
Tak więc wygląda na to, że wiosną mogę jednak mieć małe brudnice. Czy na pewno - przekonamy się w kwietniu. Tak czy siak, ta sytuacja bardzo mnie zaskoczyła!  
 
 

 
08/17
Przedwczoraj wypuściłam brudnicę w lesie.
 
 
Rolnica tasiemka
 
04/27
Dzisiaj moja mama znalazła podczas przekopywania grządki w ogródku cztery brązowe poczwarki zakopane w ziemi. Jedna z poczwarek była bardzo ruchliwa. Zabrałam je do domu i zakopałam w pojemniku, w którym trzymałam poczwarki narożnic i orthosii. Ciekawe, co w nich siedzi? (Na zdjęciu są tylko trzy, bo czwartą mama znalazła nieco później.)
 
 

 
05/16
Z jednej z poczwarek, które mama znalazła w ziemi, wyszła wczoraj ćma. Duża, piękna i bardzo, bardzo ruchliwa. Drugą parę skrzydeł miała kolorową - jasnopomarańczową z czarną "wstęgą" nad brzegami skrzydeł. Długo zmagałam się z nią, zanim udało mi się zrobić pierwsze w miarę wyraźne zdjęcie. W zasadzie była w nieustannym ruchu.
Nie mam pewności, jaki to gatunek, ponieważ podobnych ciem jest kilka. Ustaliliśmy z Markiem, że to jakaś rolnica z rodzaju Noctua, może N. pronuba albo N. orbona.
Ćmę wypuściłam w nocy przez okno. Ku mojemu zdumieniu, dziś przez większość dnia siedziała na framudze okna po zewnętrznej stronie, zupełnie spokojna. Wtedy też udało mi się zrobić jej najlepsze zdjęcie. Będę więc jeszcze próbować zidentyfikować ćmę, analizując wzory na skrzydłach i informacje w Internecie.
 
 




05/20
Wyszła kolejna rolnica. Przez chwilę siedziała nieruchomo na ziemi, więc myślałam, że pozwoli się sfotografować. Gdzie tam! Ledwie podniosłam wieko, zaczęła biegać po pojemniku jak jej siostra.
Wieczorem wypuściłam ją w ogrodzie. Szybko odleciała i schowała się w bluszczu.
   
 
Błyszczka jarzynówka
 
04/29
Porządki w ogrodzie jeszcze raz przyniosły ciekawe znalezisko. Tym razem to ja podczas plewienia grządki znalazłam biały kokon, przyczepiony do jednego z chwastów. Przez białe nitki dało się dostrzec zieloną gąsienicę. Zabrałam znalezisko do domu. Ciekawe, co to za gatunek. W ciągu doby gąsienica w środku przepoczwarczyła się.
 
 


 
05/10
W nocy z kokonu, który znalazłam na grządce wśród chwastów, wyszła ćma. Okazało się, że to błyszczka jarzynówka! Poznałam ją natychmiast po symbolach na skrzydłach. Tę ćmę już raz czy dwa hodowałam od etapu gąsienicy.
Niestety, chyba pierwszy raz nie udało mi się w ogóle sfotografować ćmy. W nocy w domu było zbyt ciemno, a gdy tylko dzisiaj otworzyłam pojemnik, ćma uciekła na balkon i odleciała. Dlatego pokazuję swoje zdjęcie tej ćmy z 2017 roku, żeby przypomnieć, jak wygląda. Tegoroczna była identyczna.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz