sobota, 16 stycznia 2021

[113] Motyle 2020: Cykl życia niedźwiedziówki

 
Nie raz i nie dwa wydawało mi się, że w 2020 roku nie wyhoduję ani jednej niedźwiedziówki. Mimo że pobiliśmy rekord w ilości znalezionych gąsienic, większość okazała się spasożytowana. Wkrótce jednak te włochate stworzonka udowodniły mi, że z nimi nigdy nic nie wiadomo. Nie dość, że z ocalałych poczwarek w ciągu jednej doby wyszły dwie ćmy, to jeszcze były akurat różnych płci i zapoczątkowały nowe pokolenie. A przygoda zaczęła się w maju i trwała prawie pół roku...
 
 
Niedźwiedziówka nożówka

05/09
W Najbliższym Lesie znaleźliśmy trzy gąsienice.
Niedźwiedziówkę nożówkę wypatrzyłam na pokrzywie, gdy skanowałam wzrokiem rośliny po bokach ścieżki. Siedziała na łodydze, więc od góry nie dałoby się jej zauważyć. Jest jeszcze dość mała, przed nią sporo czasu do przepoczwarczenia, ale już widać charakterystyczne białe kropeczki. W nocy zjadła trochę pokrzywy.
 
05/12
Gąsienica posiedziała wczoraj na wieczku, dzisiaj zeszła i dalej je. Na razie je niewielkie ilości pokrzywy.
 
05/14
Niedźwiedziówka nie żyje. Od dwóch, trzech dni przeczuwałam, że coś z nią nie tak, bo jadła niezwykle mało lub wcale. Ostatniej porcji liści w ogóle nie ruszyła. W pewnym momencie znieruchomiała, ale do wylinki nie doszło. Nie znam przyczyny jej śmierci, póki co żaden pasożyt z niej nie wyszedł, ale od początku coś musiało jej być. Mam nadzieję, że znajdziemy kolejne...

05/16
Wyjaśniło się, dlaczego niedźwiedziówka nie przeżyła. Tak jak myślałam, winny był pasożyt. W nocy, oglądając przez lupę martwą gąsienicę, zobaczyłam, że wystaje z niej coś białego i cienkiego, ale za małego, żebym umiała to sfotografować. Postanowiłam poczekać na dalszy rozwój wypadków. Rano w pojemniku leżała już poczwarka pasożyta (widoczna na liściu).
 
 

 
05/24
Wczoraj wybraliśmy się ze Szczurem do lasu na poszukiwanie niedźwiedziówek. Niestety żadnej tym razem nie znaleźliśmy, pewnie dlatego, że było mokro.
 
05/27
Z poczwarki pasożyta, który pożywił się niedźwiedziówką, właśnie wyszła mucha.
 
06/07
Wczoraj przez trzy godziny chodziliśmy ze Szczurem po lesie, szukając niedźwiedziówek. Znaleźliśmy ich siedem, wszystkie na pokrzywach. Większość zauważył Szczur. Nie mam jeszcze stuprocentowej pewności co do gatunku najmniejszych, większe to na pewno nożówki. Larwy siedziały na widoku. Co ciekawe, wszystkie znaleźliśmy po tej samej stronie ścieżki - może ma to jakiś związek z nasłonecznieniem?
Jestem przeszczęśliwa, bo to mój najulubieńszy gatunek.
Podczas podróży do domu jedna z larw zrzuciła skórę. Dzisiaj dwie najmniejsze gąsienice siedzą na wieczku.
 
06/09
Dwie niedźwiedziówki zrzuciły skórę, a jedna próbowała mi dziś zwiać. Jak zwykle larwy, mimo że znalezione na pokrzywie, zdecydowanie wolą jeść liście "mlecza". Pokrzywę jedzą dopiero jako drugą.
 
06/13
W ostatnich dniach kilka gąsienic zrzuciło skóry. Teraz wszystkie mają identyczne kolorki, a cztery są bardzo duże. Jedną przyłapałam niedługo po wylince, gdy miała jeszcze śmieszną, rozczochraną fryzurę.
Niedźwiedziówki pałaszują ogromne ilości "mlecza", ale pokrzywą też nie pogardzą. Zjadają wszystko co do łodyżki. Niejeden rodzic marzy o takim apetycie u swoich dzieci!
 
 



 
06/17
Dałam niedźwiedziówkom terrarium po brudnicach, bo są już tak duże, że mniejsze pojemniki zaczynały się robić niehumanitarne. Obecnie wszystkie gąsienice są tego samego koloru i prawie tych samych rozmiarów. Dwie są nieco mniejsze niż reszta, ale różnica między nimi zmniejszyła się.
Wczoraj udało mi się uratować kilkanaście mniszków, które tata zamierzał skosić, dzięki czemu niedźwiedziówki dostały cały pęk jedzenia. Mimo to już teraz nie mają co jeść, więc zaraz muszę się nimi zająć. Gdy czekają na nową porcję liści, potrafią zjeść doszczętnie także łodyżki, nie pozostawiając nic!
 
06/19
Pierwsza niedźwiedziówka robi kokon na ścianie terrarium. Dziwię się, że jej akurat tam jest wygodnie, ale widocznie jest.
 
06/21
Większość "starej gwardii" niedźwiedziówek nadal pochłania liście, z wyjątkiem najmniejszej i tej, która zrobiła kokon. Najmniejsza prawdopodobnie jest spasożytowana, bo wczoraj okazało się, że nie żyje. Gdy jedzenie się kończy, gąsienice zaczynają szybko biegać, co sugeruje, że przepoczwarczenie już niedługo.
Dzisiaj w Najbliższym Lesie Szczur wypatrzył kolejne dwie niedźwiedziówki! Te są mniejsze.
 
 
 

 
 
06/30
Ostatnie dni były dla mnie pod względem motylowym bardzo smutne. Pod koniec tygodnia bardzo się cieszyłam, że niedźwiedziówki robią kokony. Lubiłam patrzeć na ich bieganinę i wzajemne przeganianie się z upatrzonych miejsc. W sobotę okazało się, że większość niedźwiedziówek spasożytowały muchy. Widok larw much wypełzających z ciał moich ukochanych gąsienic był paskudny, zwłaszcza że w większości było po kilka pasożytów. Choć nie reaguję tak na każdego pasożyta, bo to już dla mnie nic niezwykłego, tym razem płakałam do późna i przez cały kolejny dzień miałam migrenę. Wciąż jest mi bardzo przykro, gdy o nich myślę.
Jednej niedźwiedziówce udało się przepoczwarczyć, a jeszcze inna nadal je, ale już nawet o nich boję się myśleć pozytywnie.
(Jeżeli ktoś nie wie, jak to jest: na wolności muchy składają jaja w jajeczkach lub gąsienicach motyli, więc nie da się temu zapobiec. Każda znaleziona gąsienica może już mieć pasożyty w środku.)
 
07/04
Jednej z dwóch niedźwiedziówek, które zamknęły się w kokonach przed wyjazdem do Nory, udało się przepoczwarczyć. Nie spodziewałam się tego. Szczerze mówiąc, po zjedzeniu większości przez muchy nie miałam wielkich oczekiwań. A jednak wygląda na to, że mogę mieć dwie ćmy.
 
07/10
Ostatnia niedźwiedziówka nadal je, i to sporo. Jest już naprawdę pokaźnych rozmiarów i tylko czekać, aż się przepoczwarczy... albo przemuszy (oby nie). 
 
07/18
Mamy to!
Wyhodowałam niedźwiedziówkę, mimo że większość z nich zjadły muchy! W dodatku samicę, bardzo dużą. 
 
 


 
07/19
Dzisiaj rano ponownie bardzo się ucieszyłam, bo z drugiej poczwarki niedźwiedziówki wyszedł samiec. A więc dwie przeżyły i w dodatku przedstawiciele obu płci wyszli prawie jednocześnie, jak nigdy. 
Niestety, była to trochę przedwczesna radość. Nijak nie umiem nakłonić tych ciem do rozmnażania. One czują siebie nawzajem, wydają nawet dźwięk, którego nigdy przedtem nie słyszałam. Samiec chwilami mocno reaguje na obecność samicy jak Safonidy, ale nie potrafi trafić we właściwe miejsce, a samica nie ułatwia mu zadania. Przemieszcza się ciągle, bo w przeciwieństwie do brudnic czy znamionówek potrafi latać. Terrarium jest za duże, samiec - zdezorientowany. Inne pojemniki są za małe, ćmy nie potrafią się rozłożyć. Wypuszczone w ciemnym pokoju nie reagują na siebie. Najlepszy efekt dało jak dotąd wypuszczenie ich w dużym pokoju z włączoną klimą, ale niestety nie jest to bezpieczny pokój. Leciały do lamp, wlatywały za meble. Trzeba by przez cały czas za nimi chodzić, najlepiej w dwie osoby. Tak więc tracę nadzieję, że je rozmnożę. Byłoby to coś niesamowitego mieć małe niedźwiedziówki od jaj, ale nie udaje się.
Do jutra będę próbować. Potem wypuszczamy. 
 
07/21
Wczoraj podjęłam ostatnią próbę rozmnożenia niedźwiedziówek. Przełożyłam je do nowego, tekturowego pudła, gdzie dotąd nie było zapachu feromonów (w poprzednim samiec już w ogóle nie reagował na nie). Włożyłam im trochę gałęzi z liśćmi, zostawiłam mały otwór do wentylacji i wystawiłam pudło na balkon. Po deszczu gwałtownie się ochłodziło. 
Udało się!
W nocy, około pierwszej, odkryliśmy, że ćmy siedzą złączone. Zawsze myślałam, że chciałabym je na tym przyłapać i sfotografować, ale byłam taka zadowolona po dwóch dniach próbowania, że nie chciałam im już przeszkadzać. Zrobiłam tylko dwa zdjęcia z góry, a że było ciemno, wyszło jak wyszło.
Teraz, rano, samica siedzi już osobno. Widać, że pod nią są już jajeczka. Składa je dalej. 
 
 

 
(później)
Wypuściłam niedźwiedziówki w lasku, w pobliżu domu rodziców Szczura. W pudełku do przewożenia samica zdążyła znieść jeszcze więcej jaj. Łącznie jest ich kilkaset.
 
07/28
Wczoraj mocno się zdziwiłam, ponieważ zobaczyłam, że jaja niedźwiedziówki zmieniły kolor. W środku każdego jajeczka pojawiła się czarna kropka, przez co zielony kolor z daleka przestał być widoczny. Trochę mnie to zafrasowało. Powiedziałam sobie jednak, że może to normalne, bo przecież kijanka też prześwituje przez swoje jajeczko.
Dzisiaj zdziwiłam się jeszcze bardziej. Z jaj wyszło ładnych kilkaset małych gąsieniczek. A ja dowiedziałam się w ten sposób, że niedźwiedziówka zimuje jednak jako gąsienica.
Jak to ogarnę? Jeszcze nie wiem. Rozsądnie byłoby większość wypuścić, ale z drugiej strony gąsienic nigdy nie zimowałam, a prawda jest taka, że larw jest aż tyle, bo zimę w naturze przeżywają nieliczne. Nie wiadomo, czy takie zimowanie gąsienic mi się w ogóle uda.
Na razie małe gąsieniczki spędziły pierwszy dzień życia, jedząc swoje jajeczka. Wieczorem włożyłam im dwa liście "mlecza", ale dopiero zaczynają go odkrywać.
Gąsieniczki są tak małe, że gubią się nawet za paznokciem. Ale już teraz zwijają się w kłębek, gdy coś je zaniepokoi! Gdy poruszyłam kawałkiem tektury, naraz zwinęło się kilkadziesiąt!
Nadal jestem w lekkim szoku.
 
 
 

08/14
Gąsieniczki w trakcie wylinki. Sporo jest już po. Obiektywnie wciąż są małe, ale urosły i trzeba im teraz sprzątać codziennie. Nastawiam się na większy pojemnik niedługo.
Eksperyment wykazał, że jedzą brzozę, więc jeśli będzie potrzeba, można będzie wypuszczać je na brzozach.
 
 


08/17
Małe dostały ostatnio pokrzywę. Mniej ją lubią, ale "mlecze" tutaj były ohydne.

08/20
Dzisiaj wypuściliśmy ze Szczurem około dwustu małych gąsienic. Wypuszczaliśmy je w różnych miejscach: na brzozie, w trawie, na pokrzywie, na mniszkach. Na moje oko zostało ich dwa lub trzy razy tyle. Nakarmiłam też towarzystwo.
Jutro zaczynam eksperyment z sałatą - wydzielę małą grupkę gąsienic i poobserwuję, czy kupiona sałata im nie zaszkodzi.

08/25
Dzisiejszy dzień był zaskakujący.
Z ostatniego kokonu niedźwiedziówki nic nie wychodziło, mimo że minął miesiąc. Kilka dni temu rozcięłam go, żeby sprawdzić, czy poczwarki nie zjadły muchy. Poczwarka była cała i zdrowa, więc zostawiłam ją w spokoju. Ku mojemu zdziwieniu dzisiaj wyszła ćma! Piękna samica! Strzeliłam kilka zdjęć i poszłam wypuścić ćmę.
Także dzisiaj wysłałam około czterdziestu larw Markowi. Oby dotarły bezpiecznie!
 
 


08/28
Niedźwiedziówki przechodzą wylinkę. Dziś bardzo się namęczyłam, oddzielając stare skóry od gąsieniczek. Wydzieliłam też dwieście larw, które w weekend chcę wypuścić w lesie.
Paczka dla Marka dotarła zaraz następnego dnia. Larwy są całe i zdrowe. Chyba też przygotowują się do wylinki.

09/13
Larwy dalej się rozwijają - większość powolutku, ale kilka urosło do ogromnych rozmiarów i wygląda przy swoim rodzeństwie... byczo.
Z powodu tych zmian w ich mieszkankach znowu zaczęło robić się niehumanitarnie. Dlatego dziś przeniosłam największe osobniki do osobnego lokum - niech nie objadają już rodzeństwa. Poza tym umówiłam się ze znajomym miłośnikiem pająków i innych zwierząt, że przygarnie pięćdziesiąt gąsienic. Dzisiaj je spakowałam i pojechały ze Szczurem w podróż.
 
10/07
Od kilku dni te niedźwiedziówki, które najbardziej urosły, powoli szykują się do robienia kokonów. Przepoczwarczyły się już trzy. Kokony najczęściej powstają w brudnym papierze na spodzie pojemnika, więc przecinam je i wyjmuję poczwarki.
Pozostałe larwy, te mniejsze, których jest dużo więcej, wynoszę do szopy, gdzie jest zimniej. Mam nadzieję, że zaczną tam myśleć o zimowaniu.
Jeżeli chcecie zobaczyć, jak wygląda świeżo przepoczwarczona niedźwiedziówka, oto ona. Sama się zdziwiłam, bo poczwarka wygląda jak oblana miodem. 

 
 

10/11
Kończy się sezon na motyle. W tym tygodniu wyczyściłam pudełka i wyniosłam do szopy jaja i poczwarki, z których wiosną może coś wyjść. Zaniosłam tam też wszystkie mniejsze niedźwiedziówki. W przyszłym tygodniu temperatury mają być niższe, więc mam nadzieję, że niedługo zasną.
Stworki, udanej zimy i obyśmy się znowu zobaczyli na wiosnę!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz