sobota, 7 maja 2022

[131] Motyle 2021: Kraśniki - malutcy kanibale

 
07/03 i 04
Wczoraj na wieczornym spacerze zaobserwowałam dwa kraśniki, które kopulowały na skraju łąki. Owady były ze sobą złączone przez dłuższy czas. Postanowiłam je złapać i spróbować uzyskać jajeczka.
Trochę się przy tym nakombinowałam... Przede wszystkim na pierwszy rzut oka samiec i samica niczym się nie różnili, więc zabrałam do domu obie ciemki. Umieściłam je na noc w dużym pojemniku z siatką i włożyłam do środka gałązki. Motyle latały, spacerowały, mimo to samica nie złożyła jaj.
W międzyczasie przeczytałam, że kraśniki składają jaja na roślinach żywicielskich gąsienic. Nie wiem dokładnie, jaki znalazłam gatunek, ale generalnie kraśniki lubią koniczynę. Włożyłam więc motyle do mniejszego pojemnika pełnego liści i kwiatków koniczyny. Na tym etapie byłam już pogodzona z myślą, że się nie uda.
Ku mojemu zdumieniu, jeden z motyli zszedł na dno pojemnika i zaczął zabawnie ruszać czułkami. Godzinę po znalezieniu się wśród koniczyny samica złożyła na wieczku żółte jajeczka.
Dziś wieczorem poszłam na spacer w to samo miejsce, gdzie znalazłam kraśniki, żeby je wypuścić. Nie chciałam ich zbyt długo przetrzymywać, bo te ćmy jedzą również jako dorosłe owady, w przeciwieństwie do znamionówek czy brudnic.
Udało mi się jeszcze zrobić kraśnikom kilka zdjęć, choć nie jest ich dużo i nie są zbyt udane. Ciemki okazały się bardzo ruchliwe, czym różnią się od moich stałych podopiecznych.
 
 




 
07/12
Wczoraj z jaj zaczęły wychodzić maleńkie kraśniki. Spodziewałam się tego, bo dzień wcześniej jaja przestały być żółte i wyraźnie prześwitywały przez nie ciemne kropki. Po wyjściu maleństwa zaczęły spuszczać się po nitkach na dół pojemnika. Wydaje mi się, że kraśniki są jeszcze mniejsze niż inne moje gąsienice, ale może to tylko złudzenie, ponieważ nie są tak włochate. Na razie włożyłam im koniczynę. Z powodu ich rozmiarów nie jestem w stanie stwierdzić, czy jedzą. Bardzo chciałabym, żeby jadły i przeżyły. ❤
 
 
  

07/22
Szczur pomaga mi opiekować się kraśnikami. Wytrwale karmimy je koniczyną, bo jedzą ją najchętniej, wygryzając koronki w listkach. Teoretycznie powinny też wcinać babkę, ale jakoś mniej ją lubią. Szczur twierdzi, że trochę urosły. Raczej się z nim zgadzam, choć to wciąż maciupeńkie stworzenia.
 
 

 
07/25
Kraśniki przeszły wylinkę. Pewnie nawet bym tego nie zauważyła, ale znalazłam skórki. Na wyjeździe dałam im koniczyny - ze zdobyciem jej nie ma żadnego problemu.
 
07/31
Sprzątanie u kraśników nadal jest sporym wyzwaniem, chociaż odrobinę urosły. Od paru dni wydaje mi się, że gąsieniczek systematycznie ubywa. Zaskoczyło mnie, że w Kielcach doliczyłam się ich tylko dwudziestu jeden (przy czym nie dam głowy, że nie wzięłam jakiejś zrzuconej skóry za larwę).
 
08/10
U kraśników zostało sześć żywych gąsienic. Ja tymczasem doszukałam się w Internecie artykułu, z którego wynika, że larwy kraśników mogą zjadać się nawzajem. Postanowiłam wypuścić je na łące, gdzie znalazłam dorosłe owady. Hodowanie tego gatunku straciło dla mnie sens. Szukanie tak maleńkich larw wśród koniczyn jest czasochłonne, a gąsienice rozwijają się bardzo wolno i na domiar złego zjadają się nawzajem. Szanse na przezimowanie ich w takiej sytuacji byłyby nikłe, na pewno niewspółmierne do moich i Szczura wysiłków. Właśnie dlatego kraśniki, które przeżyły rywalizację ze swoim rodzeństwem, wrócą na łąkę już teraz.
 
08/12
Poszłam na skraj łąki, gdzie znalazłam dorosłe kraśniki, by wypuścić pozostałe przy życiu gąsienice. Chyba pierwszy raz żegnałam się z jakimś gatunkiem bez większego żalu.
Raczej nigdy nie wyhoduję kraśnika od jajeczka do imago, bo opieka nad tymi gąsienicami jest wyjątkowo żmudna i długa. Maleństwa wolno rosną, przez co trudno się im sprząta, a trzeba by to robić prawdopodobnie aż do października lub listopada. Szansa na przezimowanie jest niewielka, skoro larwy zjadają się nawzajem. Zimą nie sposób ciągle je kontrolować. Następnie - o ile w ogóle przezimowałyby - dalej  wymagałyby opieki, aż do przepoczwarczenia.
Kierowcy kilku samochodów mieli dziś okazję zobaczyć niecodzienny widok: kucając na skraju łąki, robiłam smartfonem ostatnie zdjęcia maleńkim owadom.
Mimo wszystko cieszę się, że mogłam poznać cykl życiowy kraśników. Zawsze to nowe doświadczenie.
 
 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz